Dźwigając pokaźnych rozmiarów drewniany krzyż, wspinali się na kalwaryjską Golgotę, rozważając staje Drogi Krzyżowej, by następnie podczas Mszy św. dziękować Panu Bogu za dar małżeństwa i rodziny. Wszystkie pokolenia przybyły 17 września do sanktuarium Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej na 14. Diecezjalną Pielgrzymkę Rodzin.
Wraz z diecezjalnym duszpasterstwem rodzin i kierującym nim ks. Tomaszem Gorczyńskim pielgrzymkę przygotowali parafianie i księża dekanatów: kęckiego - z ks. Jerzym Musiałkiem, jeleśniańskiego - z ks. Janem Jakubkiem i jawiszowickiego - z ks. Andrzejem Zającem.
Kalwaryjskie spotkanie rodzin rozpoczęła Droga Krzyżowa od stacji "U Piłata". Rozważania poszczególnych stacji napisał ks. Eugeniusz Burzyk, proboszcz parafii Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach-os. Brzeszcze. Kilkumetrowy krzyż nieśli od stacji do stacji m.in. rodzice dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii Świętej, małżonkowie z różnym stażem, małżonkowie przeżywający okrągłe jubileusze, osoby, które w ostatnim czasie pożegnały swoich bliskich zmarłych, a także opiekujący się chorymi i osobami niepełnosprawnymi oraz dzieci i młodzież w wieku szkolnym.
Wszystkie rozważania odnosiły się do męki Pana Jezusa w kontekście przeżywanych na co dzień rodzinnych trudności. M.in. przy drugiej stacji: "Jezus bierze krzyż na ramiona", uczestnicy nabożeństwa usłyszeli:
Nasze życie sprowadza się do jednego głównego celu, którym jest wyszukiwanie sposobów, dzięki którym można uniknąć krzyża. Im więcej wkładamy w to wysiłku, tym jest gorzej; cierpienie staje się coraz bardziej dokuczliwe i bezsensowne. Krzyż jest rzeczą naturalną, wpisaną w nasze chrześcijaństwo; każdy ma swój, który jest nierozerwalną częścią jego człowieczeństwa. W wielu sprawach mogą zastąpić nas inni ludzie, jednak nikt nie jest w stanie nieść za nas codziennego krzyża. Inny jest krzyż ojca, matki, dziecka, babci czy dziadka. Bierzemy go na ramiona czy staramy się go uniknąć?
Wszystkie pokolenia niosły krzyż w czasie Drogi Krzyżowej na kalwaryjskich dróżkach.Po nabożeństwie i przerwie na posiłek pielgrzymi zgromadzili się na Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem biskupa Piotra Gregera.
Przed liturgią powitał ich kustosz sanktuarium o. Gracjan Kubica OFM, pochodzący z Rybarzowic, o czym sam wspomniał, pozdrawiając szczególnie pielgrzymów z rodzinnej miejscowości. Przypomniał również, że pielgrzymka odbywa się w szczególnym dla historii Polski dniu - 17 września, kolejnej rocznicy napaści Związku Radzieckiego w 1939 r. Zachęcił do modlitwy za wielką i małą ojczyznę. O. Kubica mówił także o innym, ważnym dla sanktuarium wydarzeniu - 20. rocznicy ostatniej wizyty św. Jana Pawła II. - Naśladując tego wielkiego pielgrzyma kalwaryjskiego w oddaniu Matce Bożej, powierzcie Jej swoje rodziny - zaprosił kustosz.
W homilii biskup Piotr odwołał się najpierw do słów fragmentu przeczytanej Ewangelii i przypowieści o siewcy. Jak zaznaczył, już na początku historii zbawienia ziarno słowa Bożego mówi na temat życia małżeńskiego i rodzinnego. Kościół, wsłuchujący się w to słowo, jest promotorem oraz obrońcą każdego małżeństwa i wspólnoty rodzinnej.
Wszystkie pokolenia niosły krzyż w czasie Drogi Krzyżowej na kalwaryjskich Dróżkach.- To jest jeden z wymiarów powołania ludzi żyjących we wspólnocie Kościoła, kroczących drogami wyznaczonymi przez Jezusa - zauważył biskup, przywołując słowa św. abpa Józefa Bilczewskiego, który w roku 1921 pisał do duchowieństwa i wiernych archidiecezji lwowskiej: "Kościół broniąc nierozerwalności małżeństwa, broni nie tylko Ewangelii, broni nie tylko siebie, lecz staje w obronie cywilizacji i samych podstaw państwa. Przeciwnie, władza państwa, która wprowadza rozwody, nie tylko nie zwiększa liczby szczęśliwych małżeństw, ale ją umniejsza, nie tylko nie pomnaża moralności publicznej, ale ją niszczy. Ustawa rozwodowa jest wabikiem dla ludzi samolubnych, pułapką, sidłem zastawionym na charaktery chwiejne, słabe, ostatecznie podnietą dla kupczenia ciałem ludzkim (…). Kościół nie jest ciemięzcą, ale najlepszą, najczulszą matką swoim dzieciom".