Nancy Pelosi wylądowała na Tajwanie - napięcie między USA i Chinami największe od dekad

Nancy Pelosi wylądowała w Taipei - stolicy Tajwanu. Wizyta jednej z najważniejszych amerykańskich polityk na wyspie, którą Chiny kontynentalne uznają za swoje własne terytorium stała się przyczyną największego od dekad napięcia na linii USA Chiny. Od kilku dni armia chińska prowadzi bardzo duże manewry w prowincji Fuijan, którą od Tajwanu dzieli zaledwie około 100 km cieśnina. W sieci pojawiły się nagrania kolumn chińskich czołgów, amfibii, ale także pojazdów z pociskami balistycznymi o zasięgu przekraczającym 1000 km. W manewrach uczestniczy też chińskie lotnictwo, w gotowości są również dwa chińskie lotniskowce. Tuż przed wylądowaniem samolotu Pelosi w Tajpej, chińska telewizja państwowa CGTN poinformowała, że myśliwce sił powietrznych ChRL przelatują nad Cieśniną Tajwańską.

Wcześniej Agencja Reutera poinformowała, że samoloty Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej zbliżały się we wtorek rano do linii środkowej w Cieśninie Tajwańskiej. Źródło agencji określiło to postępowanie jako "bardzo prowokacyjne". Tajwańskie samoloty miały czekać w gotowości. Strona chińska zintensyfikowała również ćwiczenia z ostrą amunicją i wysłała marynarkę wojenną w okolice tajwańskiej wyspy Lanyu.

Na kilkadziesiąt minut przed przylotem Pelosi MSZ Chin wydało krótki komunikat:

"Wizyta Pelosi na Tajwanie będzie rażącą ingerencją w wewnętrzne sprawy Chin i doprowadzi do bardzo poważnych wydarzeń i tragicznych konsekwencji".

Wcześniej w poniedziałek rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian ostrzegł, że chińska armia nie będzie "bezczynnie siedziała", jeśli Pelosi, uznawana za trzecią osobę w państwie, odwiedzi Tajwan.

Wobec takich działań kontynentalnego giganta bierni nie pozostają też Tajwańczycy i Amerykanie. Na Tajwanie armia została postawiona w stan gotowości bojowej, Amerykanie z kolei wysłali w rejon wyspy kilka okrętów i poderwali w powietrze samoloty bojowe z bazy na japońskiej Okinawie.

Sytuacja jest bardzo napięta, a nie od dziś wiadomo, że właśnie wpływy na Tajwanie są polem ostrego sporu między USA a Chinami. To największy kryzys w relacjach USA-Chiny w związku z Tajwanem od 1997 r., gdy na wyspę przybył ówczesny szef amerykańskiej Izby Reprezentantów.