Wiktoria Miszarina i Sardor Chakimow od początku wojny prowadzili kuchnię polową dla mieszkańców Czuhujewa w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy. 25 lipca zginęli pod gruzami domu kultury ostrzelanego przez rosyjskie wojska. Kobieta osierociła dwie córki, mężczyzna - czwórkę dzieci.
Historię Wiktorii i Sardora opisał portal Suspilne. Ciała obojga wolontariuszy znaleziono pod gruzami ostrzelanego budynku. Oprócz nich zginęła jeszcze jedna osoba.
Wiktoria Miszarina miała 38 lat. Gdy wybuchła wojna, wywiozła córki na wieś do rodziców, a sama zaczęła pomagać mieszkańcom.
"Spała po kilka godzin. Do późnej nocy pomagała miejscowym wolontariuszom gotować jedzenie dla mieszkańców. Od rana pracowała na rynku, żeby zarobić na utrzymanie dziewczynek. Przed wojną pracowała w banku. Wszyscy przyjaciele namawiali ją, żeby wyjechała z miasta, ale ona została" - powiedziała Suspilnemu koleżanka zabitej kobiety Kateryna Aleksejewiczewa.
36-letni Sardor Chakimow pochodził z Uzbekistanu. W kuchni polowej w czuhujewskim domu kultury gotował wschodnie potrawy - płow (pilaw), zupę szurpę.
Przeczytaj: Mieszkanka Jasnohorodki: Rosjanie zabili naszego księdza, gdy chciał rozmawiać o pokoju
W maju Suspilne opublikowało reportaż o prowadzonej przez Chakimowa kuchni.
"Sardor prowadzi kuchnię wolontariuszy, w której pracuje 15 osób. Przed wojną na miejskich imprezach i jarmarkach sprzedawał płow i potrawy kuchni narodowej. Teraz w dwóch wielkich garach po 180 i 120 litrów gotuje bezpłatne obiady dla mieszkańców" - relacjonowali wtedy dziennikarze.
Ambasada Uzbekistanu proponowała Chakimowowi ewakuację. Wysłał do kraju rodzinę, ale sam pozostał w Ukrainie. "Dla mnie ta wojna trwa od 2014 r." - mówił. Początkowo mieszkał w obwodzie ługańskim, a kiedy rozpoczęła się inwazja, pomagał przy ewakuacji.
Spod gruzów ostrzelanego domu kultury udało się uratować Mansura Chakimowa, brata Sardora.
Według danych MSW Ukrainy z połowy lipca Rosjanie od 24 lutego przeprowadzili ok. 17,3 tys. ataków na obiekty cywilne, a ok. 300 - na wojskowe. Rosyjskie władze po każdym ataku na cel cywilny fałszywie raportują o "zniszczeniu celów wojskowych".