Jedni są weteranami ESM, inni w europejskim spotkaniu wzięli udział po raz pierwszy. Jak pobyt w Turynie wspominają nasi rodacy?
Słowo do polskich uczestników Taizé wygłosił również ks. Krzysztof Podstawka z Lublina. – Pięć lat temu zostałem mianowany proboszczem parafii pod jego wezwaniem. Obecność tego patrona czyni cuda – przekonywał. Duchowny pytał młodych, kto słyszał o błogosławionym tercjarzu dominikańskim, Piotrze Jerzym Frassatim. Podniesione ręce nie pozostawiały wątpliwości. – Odkryłem, że równo sto lat temu przybył z krótką wizytą do Polski – mówił do rodaków. – Gdy św. Jan Paweł II wynosił go na ołtarze, mówił o nim, że jest to człowiek ośmiu błogosławieństw. Jak w ciągu tak krótkiego czasu (Piotr żył jedynie 25 lat) osiągnąć taką doskonałość? To zasługa Bożej Łaski, ale i posiadania pewnej wewnętrznej potrzeby stania się człowiekiem świętym, odpowiedzeniem na głos Boga skierowany do każdego w nas – mówił ks. Krzysztof. – Chcemy się rozwijać, edukować, stawać się coachami dla innych, ale największą karierą jest zostać świętym. Piotr Jerzy chciał otaczać opieką ludzi chorych i cierpiących. Już jako dziecko rozdawał swoje rzeczy przygodnie spotkanym biednym – opowiadał o błogosławionym, dodając, że był studentem inżynierii górniczej i człowiekiem rozmiłowany w górach. – Jeśli chcecie być skutecznymi apostołami Chrystusa, to Piotr Jerzy ma dla was radę: musicie rozwijać w sobie nie tylko zdrowego i silnego ducha, ale i ciało – cytował bł. Frassatiego, dodając, że może być to patron osób lubiących „pakować” na siłowni.
Mszy św. dla Polaków przewodniczył bp Adam Bab. Jakub Zakrawacz /Foto GośćPo świadectwie rozpoczęła się Eucharystia, której przewodniczył bp Adam Bab, biskup pomocniczy diecezji lubelskiej. „Macie tyle książek. Czytajcie tylko najlepsze, bo nie zdążycie przeczytać wszystkich” – hierarcha cytował słowa jednego z księży-profesorów, które zasłyszał jako kleryk. – Nasze życie składa się z ciągłych wyborów. Trzeba wybierać nie tylko między dobrem i złem, ale to, co najlepsze – duchowny odniósł się do świadectw s. Anny i ks. Krzysztofa. – Kiedy czujemy, że żyjemy? Gdy wybieramy między różnymi dobrami. Trzeba nam znaleźć Tego, kto jest najlepszy – mówił o Jezusie, dzieląc się przyczynami swego wyboru. – Poznanie Chrystusa rozwiązało w moim życiu problem doświadczania radości z życia, której nie potrafiłem utrzymać w rękach. Ona była ciągle skazywana na koniec – opowiadał. – Zasmucało mnie to, że nie mogłem zatrzymać danej chwili i za każdym razem trzeba było wracać to tzw. szarego życia – mówił biskup. – Spotkania przynoszą nam wiele radości. Doświadczamy szczęścia i spełnienia. Ale i Taizé się skończy – mówił do wiernych. Nowe światło ma jednak przynieść Chrystus. – Jeśli ludzie po spotkaniu z tobą mają w sercu więcej dobra, nadziei, są lepszymi ludźmi, to nie jest to coś krótkotrwałego, oni zabiorą to ze sobą na całą wieczność – cieszył się bp Adam.
Niespodzianką dla młodych była obecność Wandy Gawrońskiej, siostrzenicy bł. Piotra Jerzego, która dziękowała im za obecność i zapraszała ich do odwiedzenia letniej rezydencji państwa Frassatich.
44. Europejskie Spotkanie Młodych w Turynie trwało cztery dni: od 7 do 10 lipca. Oprócz wspólnej modlitwy w różnych językach, dzielenia się w mniejszych grupkach, młodzi mieli okazję m.in. zobaczyć całun turyński, uczestniczyć w festiwalu narodów (tam każdy kraj mógł przedstawić swoją kulturę); wziąć udział w warsztatach, w których można było m.in. odwiedzić miejsce, w którym żył św. Jan Bosko, zobaczyć dom bł. Piotra Jerzego Frassatiego, spotkać byłego więźnia i porozmawiać o resocjalizacji z włoskimi specjalistami; odwiedzić miejsce pomocy dla potrzebujących czy zobaczyć wnętrze prawosławnego kościoła greckiego w stylu bizantyjskim.
W trakcie spotkania, wierni różnych wyznań skorzystali z okazji do ekumenicznego dialogu z obcokrajowcami czy modlitwy w kościele innego wyznania.
Ostatni wieczór to festiwal narodów przy królewskich ogrodach na Piazza Reale. Jakub Zakrawacz /Foto Gość44. ESM podsumowuje br. Maciej, odpowiedzialny za polską ekipę. – W wydarzeniu wzięło udział ponad tysiąc osób. To było małe, ale bardzo dynamiczne spotkanie. Warto wiedzieć, że między 7 a 10 lipca w samym Taizé (wioska we Francji, w której mieszkają bracia, przy. red.) było dwa razy więcej młodzieży, niż w Turynie – opowiada zakonnik zachęcający do odwiedzin francuskiego centrum duchowości powstałego z inicjatywy śp. Brata Rogera.