Jedni są weteranami ESM, inni w europejskim spotkaniu wzięli udział po raz pierwszy. Jak pobyt w Turynie wspominają nasi rodacy?
Ania Nogal na ESM przyjechała już po raz ósmy. Wcześniej gościła m.in. w Berlinie, Pradze, Walencji czy we Wrocławiu. Dlaczego za każdym razem wraca? – Z tych spotkań czerpię dużą siłę, mogę wyciszyć się duchowo, naładować baterie, by móc dalej trwać w bliskim kontakcie z Panem Bogiem – mówi kobieta. – Tutaj widzimy, jak wielu ludzi łączy się razem na wspólnej modlitwie. To daje nam wszystkim dodatkową siłę. Patrząc na nich, możemy wzmacniać naszą wiarę i poczucie wspólnoty. Potrzebujemy siebie nawzajem. Wiara nie jest stworzona, by wyznawać ją w pojedynkę – tłumaczy.
Anna Kania na ESM była po raz pierwszy w życiu. – Wszystko było dla mnie nowe, ale taka forma modlitwy, nabożeństw, bardzo mi odpowiada – mówiła. Jednym z trzech opiekunów grupy kieleckiej był ks. Andrzej Kaleta z parafii pw. MBKP, który na spotkaniu Taizé również był pierwszy raz. Co z tego wyjazdu najlepiej zapamięta? – Miejsca, w których można dotknąć wielkiej świętości ludzi, którzy zamieszkiwali ziemię włoską. Spotkać św. Jana Bosko czy św. Jana Chrzciciela, którego relikwie mieliśmy okazję nawiedzić, sprawując Eucharystię w katedralnym kościele pod jego wezwaniem. Najważniejsze jednak dla mnie było zobaczyć całun turyński i powiedzieć: rzeczywiście Pan Zmartwychwstał, bo mamy na to prawdziwy dowód – mówił ks. Krzysztof. W ostatnią noc bowiem, wszyscy uczestnicy ESM mieli okazję zobaczyć całun turyński. Przygotowano dla nich nawet specjalny podest. Do całunu podchodzili w siedmioosobowych grupach, w trakcie całonocnego czuwania w katedrze.
W trakcie ESM w Turynie odbyła się również specjalna Eucharystia dla Polaków. Przed liturgią młodzi mogli usłyszeć świadectwo s. Anny Jóźwiak AP, apostolinki odpowiedzialnej za powołania. – Moje zgromadzenie poświęca się młodym ludziom, szukającym sensu życia. Młodość to czas wyborów i podejmowania decyzji wiążących na całe życie – mówiła siostra. – Najważniejszym jest jednak zrozumieć, że powołania się nie ma, ale powołanym się jest – opowiadała zakonnica, dzieląc się z uczestnikami swoją historią. – W latach 90. brałam udział w spotkaniach Taizé. Byłam wtedy w waszym wieku. One dały mi czas na refleksję – mówiła siostra, która przedstawiła wiernym zasadę 4xp: „pomyśl, pomódl się, poradź się, podejmij decyzję”.
– Macie tutaj wspaniałą okazję do tego, by poradzić się osób starszych, bardziej doświadczonych, kapłanów. Każde powołanie jest piękne, ale i ma swoją trudność. Im bardziej poznawałam siebie, tym bardziej byłam otwarta na innych – opowiadała młodym ludziom w turyńskiej katerze pw. św. Jana Chrzciciela.
S. Anna Jóźwiak AP opowiadała młodym Polakom o powołaniu. Jakub Zakrawacz /Foto GośćDalsza część artykułu na stronie czwartej