Kiedy dopada nas zło, czujemy się bezradni i zagubieni. Szukamy jakiejś racjonalizacji, wyjaśnienia. Ale zło ma w sobie coś absurdalnego, irracjonalnego, jest czymś, czego nie da się wyjaśnić ani usprawiedliwić.
W tym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.
Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».
I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. Dlaczego wieża w Siloam zawaliła się na osiemnastu robotników? Czy musieli zginąć? Czemu Bóg na to pozwolił? A co z covidem? Czym była pandemia koronawirusa? Dlaczego świat, zwłaszcza zachodni, został tak łatwo sparaliżowany strachem na niespotykaną skalę? Piłat, który wymordował Galilejczyków składających ofiarę w świątyni, jest przykładem zła spowodowanego przez człowieka. Zazwyczaj chodzi o walkę o władzę. Taka sytuacja zdarza się w historii raz po raz. To źródło wojen, prześladowań, terroryzmu. Gdzie jest Bóg w tym wszystkim? Dlaczego na to pozwala? Czy zło, zarówno to, którego źródłem są siły natury, jak i to, którego źródłem jest człowiek, jest karą za grzechy? Pytamy nie tylko teoretycznie. Nasze pytania o zło płyną z lęku o siebie. Boimy się, że i nam coś spadnie na głowę albo wykończy nas zaraza, albo dopadnie ręka złoczyńcy.
2. Chrystus nie tłumaczy, skąd bierze się zło, ale wzywa do nawrócenia. Czyli do poszukania zła w sobie i zwrócenia się z całego serca w stronę dobra, tego Najwyższego Dobra, którym jest Bóg. „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Twardo brzmią te słowa. Po pierwszym ataku koronawirusa wielu duchownych spieszyło z uspokajającym przesłaniem, że epidemia nie jest karą za grzechy. Owszem, ci, którzy padli ofiarą choroby, nie byli większymi grzesznikami niż ja czy ty. Nie chodzi o moralizowanie w obliczu tragedii, ale o zobaczenie, że istnieje powiązanie między grzechem a złem, między grzechem a śmiercią. To właśnie podkreśla Jezus. Wzywając do nawrócenia, chce nam zwrócić uwagę na to, że bardziej niż zarazy czy współczesnych tyranów powinniśmy obawiać się grzechu. Bardziej niż śmierci fizycznej powinniśmy obawiać się śmierci duchowej, która może prowadzić ku zatraceniu na wieki.
3. Dwukrotne wezwanie do nawrócenia zostaje uzupełnione przypowieścią o bezpłodnym figowcu. Po to, by nam dodać nadziei. Bóg nie chce naszej klęski, nie chce wymierzać kary, nie chce cierpienia. Jego miłosierdzie oznacza ogromną cierpliwość. On wciąż daje nam szansę i czeka. Nie znaczy to jednak, że człowiek może czuć się bezkarny, że może lekceważyć zło, że może grzeszyć zuchwałością wobec Boga. Boża cierpliwość nie ma granic, ale my mamy swoje granice. Życie człowieka ma swoje ramy. Albo w tych ramach namaluje on coś pięknego, albo pozostaną puste. Wezwanie do nawrócenia oznacza nie tylko przynaglenie do pokonania w sobie zła. Jest to także pozytywne zaproszenie do życia nakierowanego całkowicie na dobro, prawdę, miłość. Niejako na przekór złu. W tym sensie każde uderzenie zła jest znakiem, wezwaniem, przestrogą, by nie stawać po jego stronie, ale z nową mocą wybrać drogę miłości, czyli drogę prowadzącą do życia.
Znajdziesz nas także w Podcastach Google