Przebywający w Kijowie nuncjusz apostolski na Ukrainę koordynuje działania humanitarne oraz trwa w kontakcie ze Stolicą Apostolską. Informowanie o bieżącej sytuacji pozwala na wspólne omawianie możliwych dalszych kroków w celu wpłynięcia na bieg wojny. „Misją Kościoła jest pomoc ludziom, ale także zabieganie o nawrócenie i zbawienie wszystkich, także agresora” – powiedział w rozmowie z portalem Crux abp Visvaldas Kulbokas.
Jak przekazał, olbrzymia jest liczba podmiotów i osób prywatnych oferujących pomoc humanitarną, które utworzyły spontaniczną sieć pomocową. W ramach działań redystrybucji środków prowadzony jest rejestr pomocy, pozwalający łączyć ofiarodawców z poszczególnymi diecezjami i parafiami. „Jeśli jakaś organizacja przywozi coś do jakiegoś miejsca, kontaktuje się z nuncjaturą i pyta nas, czy czegoś nie potrzebujemy. Często przynoszą więcej, niż potrzeba, i proszą, abyśmy rozdzielili między tych, o których wiemy, że są w potrzebie” – opisał sytuację litewski duchowny.
ATAK ROSJI NA UKRAINĘ [relacjonujemy na bieżąco]
Jak zaznaczył abp Kulbokas, w tym momencie leży im na sercu przede wszystkim los dzieci. Nieoceniona jest praca wolontariuszy, którzy niejednokrotnie ryzykują życiem, aby nieść pomoc. Kilku z nich oddało życie, próbując ewakuować najmłodszych.
Odnosząc się do działań Papieża Franciszka i sensu utrzymywania obustronnych relacji między Watykanem a Rosją, nuncjusz stwierdził, że jednym z celów misji Kościoła jest niesienie pomocy humanitarnej, zaś drugim, istotowym, jest dążenie do zbawienia wszystkich, także odpowiedzialnych za zbrodnie. „Duchowym sensem naszej misji jest ocalenie każdego” – podkreślił abp Kulbokas. Przypomniał, że Ojciec Święty nie jest neutralny i z całą mocą potępia wojnę jako działanie grzeszne i diabelskie. Kościół musi się angażować w działania, by zaprzestać zabijania ludzi. Jednak jego zasadniczą misją nigdy nie może być występowanie przeciw komuś. Publiczne potępianie osób odpowiedzialnych za zło nabiera zawsze politycznego znaczenia. Księża i biskupi, jeśli chcą upomnieć kogoś i podobnie jak Jezus do św. Piotra powiedzieć: „zejdź mi z oczu, szatanie”, muszą zrobić to bezpośrednio, unikając publicznego potępiania tych osób, nawet jeśli Kościół w przeszłości tak robił. „Jestem przekonany, że taka musi być logika Kościoła”.
Nuncjusz zwrócił uwagę na olbrzymie znaczenie ekumenicznej modlitwy za Ukrainę. Modlitwa o nawrócenie nas samych prowadzi też do modlitwy za agresora. Jest ona istotna, ponieważ jest on naszym bratem. „Nasz Bóg jest tym samym Bogiem i stworzył nas jako braci. Modlimy się także za tego, kto nas atakuje, bo naszym powołaniem jest pomóc mu się nawrócić, nie tylko jemu, ale przede wszystkim nam samym” – stwierdził litewski duchowny dodając, że bez względu na sytuację, duchowni muszą szukać dialogu. „Nie mógłbym uważać się już za chrześcijanina, gdybym miał zamknąć wszystkie drzwi, spalić wszystkie mosty” – podkreślił.
Jak zaznaczył abp Kulbokas, solidarność Ukraińców i ludzi różnych wyznań, która następuje w obliczu wojny, jest dla niego najpiękniejszym doświadczeniem całej jego posługi na Ukrainie. Zaznaczył także, że choć wielu ludzi jest strapionych poczuciem niemocy i wątpi w wartość modlitwy w obliczu wojny, to ma ona ogromne znaczenie. „Zapewniam was, że wasze modlitwy tutaj niemal się materializują” – dodał nuncjusz.
Odnosząc się do wizyty na Ukrainie wysłanników papieskich, abp Kulbokas stwierdził, że ma ona charakter humanitarny i jest zarazem znakiem bliskości Papieża. „Wczoraj kardynał Krajewski modlił się z przedstawicielami wielu religii na znak jedności między wyznaniami na Ukrainie, nie tylko chrześcijańskimi. Po południu rozmawiałem z nim o dzieciach, które na szczęście udało się bezpiecznie ewakuować. I powiedział mi: «Jeśli zobaczysz, że gdzieś są trudności z dziećmi i nie ma gwarancji ich bezpieczeństwa, zgłoś się do mnie, a ja osobiście tam pojadę i spróbuję je odebrać. Może nie będę mógł z powodu ostrzału. Może zostanę zabity. Ale spróbuję». Mając kardynałów o tak zdeterminowanym sercu, czuję się naprawdę silny” – powiedział nuncjusz.