Ze Lwowa mówi o. Stanisław Kawa OFMConv, przełożony franciszkańskiej kustodii na Ukrainie.
Na razie tu we Lwowie, jest w miarę, bezpiecznie, jak do tej pory. Na samym początku, w pierwszy dzień wojny, były obstrzały. Tam gdzie wojska, obronne obiekty.
Jest oczywiście trochę paniki, zwłaszcza kobiety, ciężko sobie radzą psychicznie. Są syreny, trzeba uciekać do schronów. W zasadzie każda piwnica jest uważana za schron. Nie każda się do tego nadaje.
Najgorzej to Żytomierz, Kijów, Charków, z tego co oglądam, rozmawiam... W Żytomierzu bernardyni śpią w ubraniach, w gotowości...Tam są bombardowania... Salezjanie mają szkołę w Żytomierzu. Na korytarzach ludzie się chowają.. W Kijowie regularne walki, bardzo wielu ginie, bardzo młodzi ludzie...
U nas mamy też ludzi, co mają korzenie rosyjskie, ale oni są po stronie ukraińskiej...
Jest klasztor na wschodzie Boryspol, pod Kijowem... Tam został jeden brat z Ukrainy, lotnisko cywilne tam jest. On słyszy ostrzały z Kijowa.
W Klemenczuku mamy też klasztor. Tam prowadziliśmy misję charytatywną, karmiliśmy bezdomnych. Teraz też się staramy...
Jest też klasztor w Bolszowcach, tam staramy się przyjmować uciekających. Tu we Lwowie jest taki punkt przerzutowy do granicy, współpracujemy z konsulatem, staramy się pomagać logistycznie na miarę możliwości, i charytatywne.. Pojawiają się głodni, poranieni...
Bardzo trudno się poruszać. Jest obawa przed dywersjami, wiele zasieków bezpieczeństwa, kontrole na drogach...
We Lwowie też widać mobilizację. Punkty poborowe były przepełnione, dużo chętnych do obrony terytorialnej. Bardzo dobrze tu ludzie umieją się zorganizować..
Przy sklepach z bronią, tych militarnych, widać było potężne kolejki młodych mężczyzn. Oni są gotowi do obrony...
Mamy sporo ludzi, którzy się potrafią obchodzić z bronią, ta wojna na Ukrainie trwa przecież już osiem lat, od 2014... Mamy już weteranów, młodych, wcześniej zdemobilizowanych żołnierzy kontraktowych. Są obeznani z bronią, czują się obowiązku. Są i tacy, którzy uciekają, bo mają rodziny. Wojna wywołuje różne reakcje. Lęk, strach... Nie można oceniać...