Kluczowym pytaniem po uznaniu przez Rosję "republik ludowych" w Donbasie jest to, w jakich granicach Rosja je uznała. Poparcie przez Moskwę roszczeń separatystów do całości obwodu donieckiego i ługańskiego grozi wojną z Ukrainą - uważa ekspert Jurij Fiodorow.
W komentarzu dla Radia Swoboda rosyjski ekspert powiedział, że separatystyczne "republiki ludowe": Doniecka i Ługańska "pretendują do całego terytorium obwodu donieckiego i ługańskiego". Zdaniem Fiodorowa jeśli Rosja je poprze, to separatyści "spróbują odebrać Ukrainie siłą te ziemie, a Moskwa - związana z nimi traktatami - okaże wszelką niezbędną pomoc wojskową".
"Rozpatrzmy zły wariant: po długiej i ciężkiej wojnie armia rosyjska będzie w stanie okupować kilka obwodów Ukrainy. A dalej? Trzeba będzie setek tysięcy żołnierzy i policjantów, by utrzymywać te obwody w posłuszeństwie" - powiedział Fiodorow. Wskazał, że już teraz Kreml twierdzi, iż Rosja wydawała na pomoc dla DRL i ŁRL ogromne sumy. "Jutro sumy te mogą wzrosnąć dziesięciokrotnie" - dodał ekspert.
Na kwestię granic DRL i ŁRL zwracała wcześniej uwagę rosyjska redakcja BBC News w jednej z prognoz, przygotowanej przez dziennikarzy jeszcze przed decyzją Putina o uznaniu "republik ludowych". "Jeśli wierzyć deputowanym i senatorom (parlamentu Rosji-PAP), Rosja nie pretenduje do 70 proc. obwodu donieckiego i ługańskiego znajdujących się pod kontrolą Ukrainy, uznając za ŁRL i DRL tylko te 30 proc. obwodów, które de facto kontrolowały one od lutego 2015 roku, gdy podpisane były porozumienia mińskie" - wskazywała BBC.
- Najpierw trzeba ratyfikować porozumienie o przyjaźni, a potem omawiać, w jakich granicach Rosja uznaje (tzw. separatystyczne prorosyjskie) ŁRL i DRL - poinformowało we wtorek rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych.
- Rosja nie uzna "republik ludowych" w Donbasie w granicach obwodów donieckiego i ługańskiego - czyli szerszych, niż faktycznie kontrolowane przez separatystów - oświadczyła we wtorek Swietłana Żukowa, wiceszefowa komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Państwowej.