Wspominamy dzisiaj postać nieszablonową. Zacznijmy od tego, że dzisiejszym patronem jest syn rzymskiego kapłana z IV wieku.
Wspominamy dzisiaj postać nieszablonową. Zacznijmy od tego, że dzisiejszym patronem jest syn rzymskiego kapłana z IV wieku. Św. Damazy I o tyle jednak okazał się większy od swojego ojca, że zdobył większą od niego godność: biskupa Rzymu. I określenie 'zdobył' jest tutaj jak najbardziej na miejscu, bo wszystko odbyło się w atmosferze walk na ulicach po śmierci papieża Liberiusza i zbrojnego odbijania bazyliki na Lateranie. Był rok 366. Na całe szczęście kolejne 18 lat pontyfikatu upłynęło nowemu papieżowi już nie na walce z oponentami tylko na budowaniu tradycji. 'Budowaniu', a nie 'pielęgnowaniu', bo ogłosił prymat biskupa Rzymu, opierając go na prawie sukcesji od św. Piotra. Bo ujednolicił w całym Kościele tekst Pisma Świętego w przekładzie na język łaciński. Bo uczynił z łaciny główny język liturgii rzymskiej. Bo uzyskał od cesarza edykt, który uczynił z chrześcijaństwa religią państwową. Jako się rzekło, św. Damazy I to papież nieszablonowy - zmieniał wielowiekową tradycję, budując wielowiekową tradycję. Paradoks. A może prawidłowość? A nawet szczególnie ważne współcześnie memento? Każdą bowiem tradycję można zmienić i zastąpić nową. Pytanie tylko w jakim duchu to robimy?