Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych odwiedził rodzinną parafię ks. Jana Machy. Podczas wizyty nawiedził parafialny kościół, w którym modlił się przy chrzcielnicy – miejscu chrztu przyszłego błogosławionego. Kardynałowi towarzyszyli m. in. metropolita katowicki, Wiktor Skworc, ks. Krzysztof Skiba, proboszcz parafii św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym oraz ks. dr Łukasz Gaweł, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Katowicach.
Ks. Jan Macha otrzymał chrzest 20 stycznia 1914 roku w kościele Marii Magdaleny w Chorzowie Starym. Tam odprawił też swoją pierwszą Mszę – 27 czerwca 1939 roku. Podczas wizyty kard. Semeraro proboszcz parafii powiedział, że „ks. Jan był człowiekiem na więcej niż sto procent zaangażowanym w to, co robił”. – Jego hasło prymicyjne, motto kapłańskiego życia brzmiało: „Pan mój i Bóg mój”. I on to rozumiał dosłownie. Pan rządzi i panuje. Chociaż ks. Macha nie był tu proboszczem, to mam świadomość, że wstępuję w jego ślady – powiedział duchowny.
Kardynał Semeraro zauważył, że „nauka, którą nam przekazuje przyszły błogosławiony jest aktualna w dzisiejszym świecie: nie ma tak trudniej sytuacji życiowej, w której nie można by czynić dobra”. – Był bardzo młodym człowiekiem, młodym kapłanem, który może nie miał dużego doświadczenia życiowego, ale swoją świeżością, zaangażowaniem, przekazem ewangelicznym zachwycał ludzi. Znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Takie warunki bardzo często obnażają prawdę o człowieku, prawdziwość serca. On sprawdził się w sposób doskonały – podkreślił papieski delegat.
Prefekt udał się również na starochorzowski cmentarz, na którym – zgodnie z wolą przyszłego błogosławionego wyrażoną w jednym z listów – znajduje się jego symbolilczna mogiła. Powstała ona w latach 50-tych XX wieku dzięki staraniom rodziny oraz księży. Na cmentarzu duchowni modlili się razem z rodziną śląskiego męczennika. – Bardzo głęboko przeżywamy te chwile. Czujemy ogromną radość. Obserwowaliśmy starania naszej mamy o to, żeby ta postać i te cechy, które wujek miał w sobie i dawał innym były zapamiętane poza kręgiem rodzinnym czy parafialnym. Mamy nadzieję, że będzie prowadził młode, nowe pokolenie. Tu obok jest grób mamy, tu siostry a tam są dziadkowie. Wypełniłyśmy ich testament – mówiły wyraźnie wzruszone Janina Fudała i Małgorzata Kozak, siostrzenice ks. Jana Machy.