Papież Damazy nazywał ich nawet braćmi, ale na pewno wiemy tylko to, że jako bracia w Chrystusie zginęli 11 września 304 roku
W roku 1845 do rzymskich katakumb Bazylii przy Via Salaria wchodzi ekspedycja pod kierownictwem włoskiego jezuity, ojca Marchiego. Co prawda ów kompleks podziemnych cmentarzy jest dość dobrze znany, ale i tak dochodzi do zaskakującego archeologicznego odkrycia. Oto pośród zdewastowanych przez czas korytarzy badacze napotykają na małą kwadratową niszę, w której znajdują popiół i kawałki spalonej kości owinięte resztkami kosztownych rzeczy. Kto jednak miałby to być? Odpowiedź daje marmurowa płyta, którą nisza była zamknięta. Widnieje na niej napis: pochowany 11 września Hiacynt męczennik. W tej samej krypcie znajdują się też fragmenty zniszczonej antycznej dekoracji, gdzie z kolei zostało wyryte: "Grób Męczennika Protusa". Tak oto po 1500 latach odnalezione zostaje miejsce pochówku św. Hiacynta i Prota, rzymskich męczenników za wiarę, których imiona pojawiają się w wielu starożytnych dokumentach. Papież Damazy nazywał ich nawet braćmi, ale na pewno wiemy tylko to, że jako bracia w Chrystusie zginęli 11 września 304 roku i jak bracia spoczęli w tej samej grobowej krypcie. O tym kim byli za życia opowiada co prawda Passio Eugenii Rzymianki, ale to już bardziej literatura piękna niż faktu.