Była córką właściciela oberży, która wpadła w oko przejeżdżającemu akurat tamtędy cesarzowi.
Była córką właściciela oberży, która wpadła w oko przejeżdżającemu akurat tamtędy cesarzowi. Tak stała się konkubiną i matką cesarskiego potomka, porzuconą w wyniku politycznych intryg i sojuszy na dworze Constantiusa Chlorusa. Jej syn był jednak zaradnym młodzieńcem i dobrym żołnierzem, dlatego na cesarski dwór powróciła jako Augusta, matka rzymskiego cesarza, którego do tej godności wyniosły legiony. Z takiego życiowego materiału można by wyprowadzić opowieść godną historycznie osadzonej w IV wieku telenoweli lub politycznego dramatu. Tymczasem losy Heleny potoczyły się zgoła inaczej. Jak? Poznała Dobrą Nowinę i przyjęła chrzest. Ponieważ byłą matką cezara mogła podjąć działalność, której owocem były nie tylko liczne ufundowane przez nią bazyliki, m.in. Narodzenia Pańskiego w Betlejem czy Grobu Świętego w Jerozolimie, ale także lepsze prawa, bo wpłynęła na syna, aby wydał osobne ustawy, gwarantujące ze strony państwa opiekę nad wdowami, sierotami, porzuconymi dziećmi, jeńcami i niewolnikami. Tym jednak co ze św. Heleną cesarzową łączy się w naszej wyobraźni nieodzownie, jest Krzyż Pański. Bo to z jej inicjatywy zaczęto jego poszukiwania na wzgórzu poza murami Jerozolimy około roku 327 i to jej przypisuje się chwałę jego odnalezienia.