Nie będzie teoretyzowania, taniego moralizowania i smrodków dydaktycznych. W ubiegłym tygodniu widziałem na własne oczy, „jak to się robi”.
Do końca życia zapamiętam radę Donalda Turbitta, emerytowanego nowojorskiego strażaka, założyciela Mężczyzn Świętego Józefa, który powiedział: „Chrześcijanin coś ma, zanim jeszcze to ma”. Wyjaśniał w ten sposób biblijne słowa o tym, że „wiara jest poręką (inne tłumaczenia: gwarancją) dóbr, których oczekujemy”.
Na czym polega krok wiary? Na tym, że usłyszawszy Boże wezwanie i rozeznawszy, że pochodziło ono od Niego, przygotowujemy jakieś dzieło, nie wiedząc, czy w ogóle się odbędzie. Wbrew wszystkim niesprzyjającym „okolicznościom przyrody”.
Fenomenem tegorocznej Strefy Zero, która zakończyła się w niedzielę było to, że organizatorzy ze wspólnoty Metanoia zarezerwowali największą halę sportowo-widowiskową w Jaworznie pośrodku wszelkich możliwych pandemicznych obostrzeń. Ufając, że spotkanie odbędzie się „w realu”, a nie online.
Efekt? Kilkaset osób które wzięły udział w konferencji na żywo (na tyle pozwoliły przepisy) i mnóstwo online. Co ciekawe, obostrzenia zostały poluzowane zaledwie kilka dni wcześniej, a zatem ekipa z Metanoi mogła płacić „grubą kasę” za wynajętą kompletnie pustą salę.
Identyczne doświadczenie miałem dwa dni wcześniej w Leżajsku na zorganizowanym z ogromnym rozmachem Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej. Kogo tam nie było? I Luxtorpeda, która dała pierwszy prawdziwy koncert po roku, i Roksana Węgiel (nowoczesną aulę Franciszkańskiego Ośrodka Kultury wypełnił tłum jej rówieśników), i profesorowie biblistyki, i sportowcy, i muzycy, i…
Festiwal trwa aż dwa tygodnie. Do samego końca o. Bartymeusz, „kierownik zamieszania”, nie wiedział, czy będzie miał szansę zorganizować tę imprezę. Nie siedział jednak z założonymi rękami. Zaufał. Na kilka dni przed rozpoczęciem festiwalu…
Oba wydarzenia przypominają mi pewną historię. Jezus, dając apostołom kawałek chlebka i ryby, mówi: „Idźcie, nakarmcie tłum”. Doskonale wiedzieli, że mogą się wygłupić. Lepiej nie drażnić pięciu tysięcy głodnych mężczyzn, a ponieważ Żydzi, którzy zgromadzili się w dolinie całymi rodzinami, są bardziej dzietni niż neokatechumenat, muszą przygotować mnóstwo posiłków…