Najważniejsze dzieło matki Elżbiety Róży Czackiej - prekursorski, nowoczesny ośrodek dla niewidomych, zgromadzenie Franciszkanek Służebnic Krzyża i całe środowisko, będące przestrzenią rozwoju duchowego, dialogu ekumenicznego i światopoglądowego, ma stolicę w Laskach, położonych na skraju Puszczy Kampinoskiej pod Warszawą.
– Matka Czacka jest oczywiście niewidomą patronką niewidomych. Dla mnie jest przede wszystkim patronką kobiet, niewiast mężnych. Jak mężna niewiasta ze Starego Testamentu, nawet w sytuacji zagrożenia życia idąca naprzód, tam, gdzie widzi sens, misję. Patronka kobiet zagubionych, zmęczonych, które tracą sens życia, uwikłanych w różne sytuacje… Matka jest patronką dodającą odwagi. Przecież niesamowitej kruchości fizycznej, a jak odważna, jak silna, idąca naprzód. Wiedziała, co straciła i co oddała sama. I była bardzo we wszystkim pokorna – mówi s. Agata.
Inteligencja
Ważną postacią dla Dzieła był Achilles Ratti, nuncjusz apostolski, późniejszy papież Pius XI. To on skierował do pomocy w Laskach ks. Korniłowicza, który prowadził młodych studentów (również niewierzących), chętnie słuchających jego filozoficznych wykładów. Lgnęły do niego ważne postaci ze świata nauki i kultury. On np. udzielał na łoży śmierci sakramentu namaszczenia chorych marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Skupione wokół jego działalności osoby przyprowadzał do Lasek, by angażowały się w Dzieło. Praca z siostrami dla niewidomych zaowocowała wieloma nawróceniami, a nawet konwersjami z judaizmu na katolicyzm i powołaniami do zgromadzenia.
Jedną z takich osób była Zofia Steinberg, pochodząca z rodziny ortodoksyjnych Żydów. Została lekarzem, angażowała się w działalność charytatywną. Zaangażowała się też w środowisko ks. Korniłowicza, trafiając do Lasek. Pracowała z takim oddaniem, że matka Czacka stawiała siostrom ją – Żydówkę i socjalistkę – za wzór do naśladowania. W końcu przyjęła chrzest i wstąpiła do sióstr Franciszkanek przyjmując imię Katarzyna, wykazując się w dalszej pracy ogromnym oddaniem Dziełu i niesamowitą odwagą podczas działalności w czasie wojny i niemieckiej okupacji, oraz za czasów PRL.
Duch franciszkański
Cezary Gawryś w „Więzi” przytoczył wymowny fragment wydanej w Paryżu w 1945 r. książki „Exigences chrétiennes en politique”, przebywającego w Polsce w latach 30. ks. Charlesa Journeta (późniejszy kardynał), który miał tu okazję przegadać wiele godzin z ks. Korniłowiczem: „Spotkaliśmy w pewnym zakątku Polski (…) Kościół prawdziwie franciszkański. Przyjmuje on życzliwie wszelkie nędze ciała i duszy, a jednocześnie wszelkie poszukiwania sztuki najbardziej nowoczesnej. Pełen jest cudownego poszanowania pragnień papieża i wymagań liturgii, lecz również wspaniale wolny od wszelkiego formalizmu, wolny jak obłok na niebie. Nie ma twardości ni wzgardy dla Żydów (…). Nie zna kłamstwa, jest szczery aż do przesady. Umie myśleć o komunistach, nie by ich przeklinać, lecz by ich nawiedzać w więzieniu, by gromadzić nad ich głowami węgle miłości i roztopić gorycz i bunty ich dusz. Nigdy nie miał ducha zakrystii, ale serce jego bije szerokim tętnem wielkiego Kościoła powszechnego i otwiera się (…) na wszystkie cierpienia Kościoła, na wszystkie jego niepokoje i na wszystkie nadzieje”.