Pomaganie zmarłym nie polega na automatycznym wypełnianiu pewnych praktyk. Chodzi o duchowy dar. Najbardziej pomagamy duszom, kiedy sami zbliżamy się do Boga – mówi s. Anna Czajkowska ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych.
Jak podkreśla, w pomocy duszom nie tyle trzeba myśleć o zmarłym – o tym, czego on konkretnie potrzebuje – ale trzeba myśleć o Bogu. Zwraca też uwagę, że po „tamtej stronie” nic nie wygląda tak jak po naszej i możemy mówić o rzeczywistości po śmierci jedynie poprzez pewne podobieństwo do tego, co znamy.
KAI: Jak możemy pomagać duszom czyśćcowym?
S. Anna Czajkowska: Modlitwa, post, jałmużna, odpusty – takie formy poleca nam Kościół katolicki. Musimy jednak pamiętać, że pomaganie zmarłym wymaga od nas autentycznego wysiłku duchowego i pogłębionego spojrzenia na czyściec w wierze. Nie chodzi o automatyczne wypełnianie pewnych praktyk. To nie magia. Nie jest tak, że jeśli odmówię różaniec, czy zamówię Msze św. gregoriańskie za mojego zmarłego, to on po ich odprawieniu automatycznie idzie do nieba. Eucharystia jest darem nieskończonym i niewyczerpanym, ale może się zdarzyć, że zmarły nie może z tego daru skorzystać, bo jest w jakiś sposób na nią zamknięty, skrępowany np. tym, że przez lata przyjmował niegodnie Komunię św. albo potrzebuje czegoś innego, np. przebaczenia.
Skąd mamy wiedzieć, czego potrzebują zmarli?
– Nie potrzebujemy tego wiedzieć. Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że mówiąc o rzeczywistości czyśćca, mówimy i to jedynie w sposób niedoskonały o tym, co jest dla nas zupełnie nieznane. Po tamtej stronie nic nie wygląda tak, jak po naszej. Wyobrażamy to sobie jedynie przez pewne podobieństwo do rzeczywistości, którą znamy. Mamy liczne świadectwa świętych. Ale to są tylko świadectwa, które przeszły przez ludzki umysł. Ktoś spisał swoje doświadczenia tak, jak potrafił je pojąć i wyrazić, więc na pewno nie należy ich rozumieć dosłownie.
Wiemy, że zmarli w czyśćcu nie doświadczają jeszcze pełnego zjednoczenia z Bogiem i cierpią z powodu tego oddalenia, z powodu niedoboru miłości w sercu. Na to oddalenie „pracowali” tutaj na ziemi. My, jeśli chcemy im pomóc, musimy niejako stanąć w ich sytuacji, „wejść w ich buty” i zbliżać się do Boga, starać się być z Nim w łączności. Najbardziej pomaga zmarłym to wszystko, co nas samych zbliża do Boga. W pomocy duszom nie tyle trzeba myśleć o zmarłym – trzeba myśleć o Bogu, myśleć o tym, co Bóg uczynił dla nas w Chrystusie. To jest droga do nieba dla nas i dla zmarłych cierpiących w czyśćcu.
Stąd pośpiesznie, mechanicznie odmówiona modlitwa, Msza św. przeżywana bez duchowego zaangażowania, albo na którą idę tylko z lęku by nie zgrzeszyć i spełnić niedzielny obowiązek – takie dary niewiele pomogą zmarłym, gdyż i nas samych w niewielkim stopniu zbliżają do Boga, jeśli wręcz nie oddzielają od Niego. Z takiego powierzchownego przeżywania modlitwy czy Eucharystii my sami będziemy się musieli po śmierci oczyszczać. To przecież buduje w nas przeszkodę do pełnego przeżywania komunii z Bogiem. A na tej komunii polega niebo.
Co zatem możemy robić?
– Prowadząc Apostolstwo Pomocy Duszom Czyśćcowym zachęcamy do tego, co czynimy my same: wszystko to, co w danym dniu może być pomocą dla tych dusz ofiarowujemy Chrystusowi przez ręce Maryi. Warto pamiętać, że my sami nie dysponujemy niczym, co ofiarujemy duszom w czyśćcu cierpiącym. Wszystkim tym dysponuje Boże Miłosierdzie.
Możemy chętnie darować urazy i udzielać przebaczenia różnym ludziom, którzy wobec nas zachowali się niewłaściwie; możemy to robić w intencji pomocy zmarłym, którzy tego przebaczenia potrzebują ze strony kogoś innego. Można w tej intencji wiernie wypełniać obowiązki wynikające ze swojego stanu – kapłańskiego, zakonnego ale także bycia żoną, mężem, matką czy ojcem. Przyjęcie z radością dziecka poczętego można ofiarować w intencji tych zmarłych, którzy cierpią, gdyż nie pozwolili się swojemu dziecku narodzić. Błogosławieństwo dane dziecku na dobranoc może być darem dla matek czy ojców, którzy przeklinali swoje dzieci i którzy źle je traktowali. Każdy gest życzliwości, miłości wobec swoich bliskich, sąsiadów czy osób potrzebujących, może być pomocą duszom czyśćcowym, jeśli taką intencję uczynimy. Byle tylko był to gest czyniony w łączności z Bogiem, w stanie łaski uświęcającej.
Jakie jest znaczenie ofiarowywania cierpienia?
– Święci, w tym św. Faustyna, św. o. Pio, czy nasz założyciel, bł. Honorat Koźmiński, mówili, że to bardzo skuteczna forma pomocy. Co więcej, to również pomaga nam. Pamięć o intencjach dodaje nam sił w sytuacjach trudnych. Jeśli muszę wykonać ciężką pracę, która mnie czasem przerasta, jeśli muszę przełamać lęk, by wypełnić swój obowiązek, jeśli przychodzi cierpienie fizyczne – gdy wielkodusznie ofiaruję to wszystko w intencji dusz czyśćcowych – to jest mi łatwiej. Tak czy siak cierpię, trudzę się, ale wiem, że mogę dzięki temu kogoś przybliżyć do nieba. Wtedy to moje cierpienie nabiera sensu.
Zyskuję też wstawiennictwo zmarłych. To działa w obie strony. Na tym, m.in. polega tajemnica obcowania świętych. Gdy zmarli w czyśćcu widzą naszą troskę o nich, niemożliwe, by nie odpowiedzieli modlitwą za nas. Te dusze dzięki naszemu wsparciu coraz bardziej stają się podobne do Boga, a Bóg obdarowuje. One więc coraz bardziej się za nas modlą.
Tę tajemnicę można też próbować zrozumieć na przykładzie własnego ciała. Gdy wyleczę jakąś ranę, cały czuję się lepiej. Ofiarowując coś zmarłym, leczymy tę cząstkę Mistycznego Ciała Chrystusa, która jest w cierpieniu. Cały Kościół dzięki temu doznaje ulgi i radości.
Różaniec, Msze gregoriańskie, wypominki, Msze św. wieczyste – jakie jeszcze mamy formy wspierania dusz czyśćcowych?
– Jeżeli zmarły miał pragnienie pochówku katolickiego, to – przynajmniej w naszej polskiej rzeczywistości – nie wyobrażamy sobie, żeby odbył się on poza Mszą św. Eucharystia jest sprawowana w dniu pogrzebu, czyli najczęściej trzeciego dnia po śmierci. Później zależy to już od dobrej woli członków rodziny, znajomych i wszystkich tych, którzy w jakiś sposób dowiadują się o śmierci. Często zdarza się, że wiele osób zamawia kolejne Msze św. za tego zmarłego – od rodziny, od sąsiadów, od przyjaciół. W niektórych parafiach jest przyjęte, że zamiast kwiatów i wieńców uczestnicy pogrzebu ofiarowują zmarłemu dar Eucharystii.
Często też członkowie rodziny starają się, by w najbliższym czasie od pogrzebu zamówić Msze św. gregoriańskie w intencji zmarłego. Można też zamówić Msze św. wieczyste.
Czym są Msze św. gregoriańskie i Msze św. wieczyste?
– Msze św. gregoriańskie to 30 Mszy św. odprawianych w kolejnych dniach, bez przerwy, ofiarowanych za jedną osobę zmarłą. Jest to zwyczaj oparty jedynie na przekonaniu wiernych o skuteczności tej modlitwy. Zapoczątkowany został przez papieża Grzegorza Wielkiego, żyjącego w VI w., który polecił w taki sposób modlić się za zmarłego zakonnika. Według tradycji, trzydziestego dnia zakonnik miał się objawić we śnie przełożonemu klasztoru, dziękując za pomoc.
Msze św. wieczyste mogą być odprawiane w niektórych zgromadzeniach zakonnych, jak np. pallotyni, czy werbiści. Mają oni na to specjalne pozwolenie od papieża. Msze te odprawiane są codziennie, tak długo, jak istnieć będzie dane zgromadzenie, za wszystkie osoby, które wpisane są z imienia i nazwiska do specjalnej Księgi Intencji Mszy Wieczystych. Odprawiane one mogą być za osoby żyjące i zmarłe. Intencje te zapewne obejmują już miliony ludzi. Z wpisem do Księgi wiąże się specjalna ofiara, która w wielu przypadkach przeznaczana jest na misje. Jest to zatem rodzaj jałmużny wspierającej ewangelizację, która może być dodatkowo ofiarowana w intencji zmarłych.