To niezwykle piękny i jednocześnie smutny obraz. Znaczną jego część zajmuje biały katafalk ułożony tak, by przyciągać uwagę widza.
To niezwykle piękny i jednocześnie smutny obraz. Znaczną jego część zajmuje biały katafalk ułożony tak, by przyciągać uwagę widza. Jest pokryty grubą, białą tkaniną z haftem cesarskiego orła. Mężczyzna, który otwiera trumnę, zakrywa nos przed nieznośnym odorem rozkładającego się wewnątrz ciała. Należy ono do kobiety, cesarzowej Izabeli Portugalskiej. Władczyni ma ręce złożone na piersi, a biały welon zakrywa część jej twarzy. Widoczny profil, pomimo zaawansowanego stanu rozkładu, świadczy o jej wielkiej urodzie za życia. Dostojnie ubrany mężczyzna stojący w centralnej części obrazu, głęboko poruszony tym widokiem wspiera się na ramieniu towarzyszącego mu rycerza. W tle za nim widać zebranych dworzan i duchowieństwo Grenady, bo tam właśnie, w roku 1539, miała miejsce scena uwieczniona na płótnie przez hiszpańskiego malarza, José Moreno Carbonerę. Jaki tytuł nosi to dzieło, które można zobaczyć dzisiaj w Muzeum Prado? „Nawrócenie księcia Gandii” i przedstawia kluczowe wydarzenie w życiu dzisiejszego patrona, arystokraty, człowieka niezwykle bogatego, świetnie wykształconego i skoligaconego, wicekróla Hiszpanii, zaufanego dworzanina cesarza Karola V. Co ciekawe, pomimo wielu okazji do tego, by pofolgować swoim żądzom z racji posiadanej władzy i pieniędzy, książę Gandii to przykładny katolik, mąż i ojciec ośmiorga dzieci, który więcej czasu poświęca na modlitwę niż dostępne mu rozrywki. Do tego nie są mu obce trudy wojaczki. A jednak, gdy na prośbę monarchy towarzyszy konduktowi, który po hiszpańskich drogach, w upale, przez ponad 300 km odprowadza ciało cesarzowej Izabeli z Toledo, gdzie zmarła przy porodzie do Grenady, gdy otwiera na miejscu trumnę, by zidentyfikować ciało jednej z najpiękniejszych kobiet tamtego czasu, coś w nim pęka. Jak na dłoni dostrzega ułudę tego, w czym pomimo całej swojej pobożności pokładał nadzieję. Lecz zamiast rozpaczy, w jego sercu powstaje tego dnia głębokie pragnienie oddania się wyłącznie służbie Bożej. Nadal jest odpowiedzialny za żonę, dzieci i poddanych w księstwie Gandii, a jednak zaczyna się w nim dokonywać przemiana, która sprawi ostatecznie, że na kartach historii Kościoła zapisze się niebawem jako św. Franciszek Borgiasz. Gdy w roku 1546 umiera jego żona, po odbyciu żałoby, książę zwraca się do założyciela Towarzystwa Jezusowego, świętego Ignacego Loyoli, o radę dotyczącą swego powołania. Założyciel jezuitów doradza mu drogę duchowną, oczywiście pod warunkiem, że najpierw zamknie wszystkie swoje sprawy świeckie, łącznie z zapewnieniem przyszłości wszystkim dzieciom. I tak oto w 1551 przybywa do Rzymu już nie książę, ale kapłan i zakonnik, Franciszek Borgiasz czym wywołuje na europejskich dworach niemałą sensację. Przez kolejne 21 lat skutecznie odmawia wszelkich godności kościelnych, jest dobrym kaznodzieją, pisze traktaty filozoficzne, zostaje spowiednikiem wielkiej hiszpańskiej mistyczki św. Teresy z Avila. Wybrany trzecim, po św. Ignacym, generałem Towarzystwa Jezusowego staje się ważną postacią Kościoła okresu kontrreformacji. Wspomaga reformy Soboru Trydenckiego, przyczynia się do założenia Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, na dworach Portugalii, Hiszpanii i Francji tworzy koalicję, która pokonuje zagrażających Europie Turków w bitwie morskiej pod Lepanto w 1571 roku. Jednak największe zwycięstwo św. Franciszek Borgiasz, dzisiejszy patron, odnosi 30 września 1572 roku w dniu swoich narodzin dla nieba, do których przygotowywał się od dnia śmierci. Śmierci cesarzowej Izabeli Portugalskiej.