To powołanie nie od razu było oczywiste, a droga, która do niego wiodła, najeżona była wieloma trudnościami. Historia ks. Karela Skalickiego ma jednak swoje drugie dno, o którym kandydat do kapłaństwa przez długi czas nie miał pojęcia.
Pavel wyjmuje obcęgi i naciąga gumowe rękawice. Kładzie się na ziemi, przykłada obcęgi do drutu. Ciach! Przecięty drut odskakuje i przelatuje mu tuż obok twarzy. Miał szczęście, mógł go nieźle pokaleczyć. Za drugim razem robi to ostrożniej. Wyciął już sporą dziurę. Przechodzi przez nią, odrapując o druty swój igelitowy worek. Między barierami są jeszcze następne zasieki... Ja ze swym tobołem przeciskam się i podążam jego śladem... Następuje moment kulminacyjny, który zadecyduje o naszym zwycięstwie lub porażce. Pavel przejeżdża obcęgami po drutach elektrycznych. Żadna iskra nie przeskoczyła. Świetnie! Nie ma prądu. Pewnie gdy pada deszcz, prąd wyłączają – myślę sobie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.