Co zrobić, żeby wyjechać na misje? Od marzenia do jego realizacji może upłynąć zaledwie kilka miesięcy, jak to było w przypadku Barbary Kisickiej, która już po pół roku współpracy z "Dziełem na Misji" wyjechała na miesiąc do Argentyny. O tym, jak powstała Fundacja Dzieło na Misji, komu pomaga, jak ją można wspomóc oraz ile kosztuje roczne stypendium naukowe dla dziecka w Etiopii - opowiada wolontariuszka misyjna w rozmowie z KAI.
Pod koniec stycznia 2019 r. zaczęliśmy funkcjonować jako fundacja. Głównym powodem takiej decyzji jest fakt, że sformalizowanie naszych działań wzbudza większe zaufanie społeczne oraz znacznie ułatwia pozyskiwanie środków na realizację naszych projektów, które są zgodne z celami statutowymi organizacji. Dzięki temu zyskujemy zaufanie zwłaszcza tych ludzi i środowisk, z którymi spotykamy się pierwszy raz. W czasie ostatnich wakacji zorganizowaliśmy następny wyjazd do Mongolii. Przeprowadziliśmy też kolejną rekrutację wolontariuszy, w wyniku której nasze grono powiększyło się o nowych wolontariuszy.
Na czym polega wasza praca?
Przede wszystkim przez cały rok działamy w Polsce. Jeździmy w różne zakątki kraju, organizując niedziele misyjne oraz animacje przybliżające tę tematykę. Czasem jesteśmy gdzieś zapraszani. Opowiadamy o tym, co robimy i zbieramy fundusze do puszek na naszą działalność. Wspierają nas też członkowie naszych własnych rodzin, przyjaciele; raz zdarzyło się, że większy datek przekazał biskup. Naszym darczyńcom staramy się zawsze jakoś odwdzięczyć - wyrabiamy własnoręcznie mydełka różnych kształtów i zapachów, które rozdajemy podczas kwest w ramach podziękowania za wsparcie, pleciemy różańce.
Warto wspomnieć, że w celu pozyskania odpowiednich środków członkowie "Dzieła na Misji" brali też udział w rozmaitych konkursach, jak np. konkurs organizowany przez PZU, w którym troje z naszych wolontariuszy wygrało po 5 tys. zł. na rzecz prowadzonych przez nas projektów.
Etiopia, Argentyna Mongolia... Co tam robiliście?
Do Etiopii w 2017 r. pojechało 8 wolontariuszy, w tym 7 stypendystów Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia" i jedna osoba spoza fundacji. Towarzyszyli o. Ashenafiemu w pracy w jego rodzinnej miejscowości, w Wasserze. Działali w dwóch sekcjach - medycznej i edukacyjnej. Grupa edukacyjna zajmowała się nauczaniem dzieci matematyki, informatyki i języka angielskiego; grupa medyczna skoncentrowana była na przeprowadzaniu wśród dzieci i młodzieży pierwszych w ich życiu bilansów zdrowia. Oprócz tego odwiedziny w domach osób starszych i chorych, pomoc w lokalnej przychodni, a także malowanie polichromii w miejscowej świątyni, która później okazała się być narodowym sanktuarium. Program animacji gier i zabaw z dziećmi początkowo spotkał się z pewnym niezrozumieniem. Dzieci, które przyszły na pierwsze spotkanie, były rozczarowane, że zamiast od razu wziąć się do nauki, wolontariusze zaproponowali gry i zabawy integracyjne. One nie miały zamiaru się bawić, chciały od razu zacząć się uczyć, uczestniczyć w zajęciach.