Kiedy tam jechałem, opowiadano mi, że jest to miejsce, w którym anglikanie chodzą ze świeczkami w maryjnych procesjach jak „nasi” w Lourdes i Fatimie. Okazało się, że faktycznie to robią. Na dodatek razem z katolikami. I w swoje ulubione święto, czyli… Wniebowzięcie.
Walsingham w Anglii jest tak senne, że nie widać w nim ludzi. Powiedziałbym, że na jego ulicach w trakcie kilkunasto- godzinnego pobytu spotkałem zaledwie kilka osób, ale byłaby to prawda tylko częściowo. Po pierwsze dlatego, że opinia ta dotyczyłaby jedynie uliczek i placów samego Walsingham, a nie jego kościołów. Po drugie – dotyczyłaby jedynie ludzi… w świeckich strojach. Bo takich w habitach bądź sutannach na ulicach Walsingham nie brakuje. Tyle że nie wiesz, który z nich to katolik, a który anglikanin. I jeszcze jedno: w każdej praktycznie witrynie sklepowej znajduje się figurka świętego Józefa. Nietypowa. Bo Józef… śpi. Moja osobista interpretacja jest taka: on też miał swoje zwiastowanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.