Polska wygrała z Francją 3:0 w rozgrywanym w Paryżu meczu o trzecie miejsce siatkarskich mistrzostw Europy.
Francuzi - podobnie jak Polacy - byli zdruzgotani przegranym półfinałem. Jednak bardzo mocno zaczęli pierwszego seta. Gdy prowadzili 9:4, Vital Heynen wziął czas, po którym nasi szybko odrobili trzy punkty. Pomógł im w tym kiepsko dysponowany atakujący Francji Stephen Boyer. Polacy zrównali się z Francuzami przy 19:19, potem zyskali dwupunktową przewagę - m.in. po bardzo długiej akcji zakończonej efektownym pojedynczym blokiem Nowakowskiego. Nasi stracili następnie prowadzenie, ale w grze na przewagi wygrali drugi setbol. Ta partia zakończyła się wynikiem 26:24. Z tego seta zapamiętamy z pewnością kiwkę Kubiaka, który lekko przeniósł piłkę nie tylko nad blokiem, ale także nad asekurującym go wybitnym libero Grebennikowem.
Kubiak show - tak można w skrócie określić drugiego seta. Do 15 minimalnie przeważali Francuzi, potem Polacy. Końcówka była wyrównana, ale wtedy nasz kapitan w trudnej pozycji popisał się inteligentnym atakiem, a potem pojedynczym blokiem zgasił Boyera. Jeszcze atak Bieńka z krótkiej piłki i nasi wygrali tę partię 25:22. Podobnie jak w pierwszym secie wyraźna była przewaga Polaków w bloku.
W trzecim secie nie było już na parkiecie Boyera. Jego zmiennik Patry grał lepiej, a mimo to Polacy przeważali na całym niemal dystansie tej partii. W pewnym momencie było już 15:11 dla Polski, ale Francuzi w dużej części odrobili straty. Na domiar złego wydawało się, że Kubiak złapał kontuzję, ale szczęśliwie wrócił na boisko. Set był dość wyrównany, ale Polacy wygrali 25:21.
Brązowe medale nie były z pewnością szczytem marzeń Polaków, ale i one są nie do pogardzenia. To przecież więcej niż osiągnęli w tym turnieju renomowani Francuzi, Włosi czy Rosjanie. Dziękujemy Biało-Czerwonym za wspaniałe emocje, których nam dostarczyli.
W niedzielę - mecz finałowy Serbia-Słowenia.