Kulminacją Ogólnopolskiej Pielgrzymki Niewidomych w Trzebnicy była Msza św. pod przewodnictwem abp. Józefa Kupnego.
W sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej prawie tysiąc osób z całego kraju modliło się w ramach pielgrzymki niewidomych i słabowidzących. Drugiego dnia, w sobotę 14 września, do tej modlitwy dołączył się metropolita wrocławski.
- Jednym z elementów naszego życia stał się strach. Wielu już pogodziło się z tym, że lęk jest częścią ich codziennej egzystencji. Zauważył to św. Jan Paweł II, który pisząc o Kościele w Europie podkreślił, że ludzie zamieszkujący nasz kontynent bardziej boją się przyszłości niż jej pragną. Są zdezorientowani i pozbawieni nadziei - mówił w homilii abp Józef Kupny.
Tłumaczył, że lęk bierze się często stąd, że chcielibyśmy mieć wszystko pod kontrolą, o wszystkim decydować. Pojawia się wtedy, kiedy coś układa się nie tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Nagle czujemy się niepewni. Każdy chciałby kontrolować swoje życie, zdrowie, pracę, szkołę, przyszłość. Planujemy, ale zaraz potem pojawia się strach. Boimy się, że coś stracimy, że spotka nas coś złego, a życie nie ułoży się tak, jakbyśmy chcieli.
Taka sytuacja sprawia, że człowiek niemal bez przerwy wpatruje się w swoje problemy. Wielu pyta: „Dlaczego mnie to spotkało?” Jako księża często słyszymy pytania: „Jak ja mam się z tym zmierzyć?” lub „Dlaczego Pan Bóg mnie tak doświadcza?” - opowiadał pasterz Kościoła wrocławskiego.
Dokładnie w takiej sytuacji byli Izraelici podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej. Wyjście z Egiptu dla narodu wybranego było wyrazem zaufania Panu Bogu, które owocowało cudami. Przecież to na oczach Izraelitów rozstąpiło się Morze Czerwone.
- W pewnym momencie jednak zaczynali narzekać na pokarm od Boga. Zaczęli szemrać przeciw Najwyższemu. Nie wystąpili jednak otwarcie, nie rozmawiali z Bogiem. Narzekali za plecami. Co w tej sytuacji czyni Pan? Zsyła na nich jadowite węże. Ktoś mógłby pomyśleć, że to kara za złe zachowanie, ale węże są narzędziem, którym Bóg się posługuje, żeby oderwać uwagę od skupienia się na sobie - tłumaczył metropolita wrocławski.
Czasem Pan Bóg musi oderwać naszą uwagę, nasze myśli od tego, co nas pochłania, co nas zajmuje, ale nie za karę, lecz dlatego, by nas ratować. Gdyby ludziom układało się wszystko tak, jak sobie wymarzyli, czy wierzyliby, skupiając się jedynie na sobie?
- Skąd bierze się zaciekłość w zwalczaniu bliźnich, skąd bierze się tyle zła? Bo ludzie są wpatrzeni w siebie. Sami dla siebie stanowią punkt odniesienia. Liczą się tylko ich plany, ich zamierzenia, ich oczekiwania - wymieniał kaznodzieja.
Jak nauczał, Pan Bóg poprzez różne sytuacje chce oderwać naszą uwagę od nas samych, powiedzieć nam: „Spójrz na mnie”. Jadowite węże nie były karą zesłaną przez Boga. Patrząc całościowo widzimy, że posłużyły paradoksalnie jako ratunek dla tych ludzi, którzy zaczynali ulegać pokusie strącenia Boga z miejsca, które się Jemu należy.
- Naród wybrany chciał mieć wpływ na Pana Boga i mówić Mu, co jest dobre, a co złe. Wyznaczać Mu kierunki Jego działania. A takie postępowanie było najprostszą drogą do potępienia. Czy nie jest to lekcja, której nasz świat potrzebuje? Bóg jest większy od wszystkiego, co przeżywamy i nawet z największego zła jest w stanie wyprowadzić dobro. Z krzyża Chrystusa wyprowadził zbawienie świata. I nie powstrzymał ludzi, którzy ukrzyżowali Jego Syna - mówił abp Kupny.
Kiedy patrzymy na krzyż, dociera do nas, że Bóg więcej wymaga od siebie niż od ludzi. Warto o tym pamiętać w kontekście skłonności myślenia o Bogu jako tym, który ciągle czegoś od nas chce. Ta pokusa pojawiła się już w raju, gdy Adam i Ewa przestali widzieć cały ogród Eden, zwracając uwagę tylko na jedno drzewo.
- Często można odnieść wrażenie, że Bóg nas ogranicza, a On chce przez krzyż powiedzieć: „Dlaczego się boisz o przyszłość, o zdrowie, o pracę?”. W twoim życiu jest obecny Bóg ze swoją wszechpotężną mocą. Wierzysz w to? - pytał metropolita wrocławski.
Przytoczył także słowa Jana Pawła II wypowiedziane na Wawelu w 1987 roku:
To w Krzyżu jest Ci dana, o Chryste, „wszelka władza”, taka władza, jakiej nikt inny nie ma w dziejach świata. [...] Tego nikt nie był w stanie wymyślić, że Bóg dał się ukrzyżować z miłości do człowieka. Tego nie pojął nikt z władców tego świata, że w ten sposób można sprawować władzę”.
- Pan Bóg nie chce mieć nad nami innej władzy, jak tylko takiej, jaka jest w miłości. Chrystus na krzyżu do niczego cię nie zmusi, nigdy cię nie złamie, on cię tylko kocha tak, że oddaje życie dla ciebie. To nie my, ale to Jezus ma mieć wszystko pod kontrolą. Czasem wydaje nam się, że milczy albo że został pokonany przez zło. Ale to On ostatecznie zwycięża - podsumował kaznodzieja.
Odniósł się także w bazylice trzebnickiej do ogólnopolskiej akcji modlitewnej Polska pod Krzyżem. Czytaj o tym tutaj: