On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Łk 4,40b
Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im.
O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: «Ty jesteś Syn Boży!» Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.
Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany».
I głosił słowo w synagogach Judei.
Ewangelia z komentarzem. Słowa najważniejsze rozważa Andrzej MacuraOn zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Łk 4,40b
To musiało być wielkie święto. Wielu chorych, na których Jezus kładł ręce i których uzdrawiał, wychodzące z opętanych złe duchy. Czy mogło tych nieszczęśliwych ludzi spotkać coś lepszego? I choć Jezus odchodzi, by głosić Ewangelię także innym miastom, przecież zdrowie i nadzieja, że Bóg chce szczęścia człowieka, pozostały. Minęły wieki. Jezus – jak wierzymy – ciągle jest z nami. Cudów chyba jednak mniej. Ale nadzieja ta sama. Bóg ciągle chce dla nas dobrze. Bóg ciągle chce dla nas wiecznego szczęścia. Choćby nie wiadomo jak ciemna była dolina, którą przychodzi nam iść przez życie, kresem tej wędrówki jest niebo. To tylko nadzieja, ale robi się od niej jaśniej, prawda?
Książka w promocyjnej cenie: