Biorąc pod uwagę z kim przyszło konkurować w liturgicznym kalendarzu dzisiejszemu patronowi, aż cud bierze, że poświęcimy mu kilka minut.
Biorąc pod uwagę z kim przyszło konkurować w liturgicznym kalendarzu dzisiejszemu patronowi, aż cud bierze, że poświęcimy mu kilka minut. Zwykle bowiem całą naszą uwagę poświęcaliśmy albo św. Benedyktowi z Nursji, opatowi i patronowi Europy, albo mocno nietuzinkowej władczyni św. Oldze Mądrej, wielkiej księżnej kijowskiej. Przy nich, będący niemal postacią nieznaną, 10 biskup Rzymu i tym samym zwierzchnik Kościoła, wypada co najmniej blado. Pochodził podobno z Akwilei, a jego pontyfikat to mniej więcej 13 lat pomiędzy rokiem 142 a 155. To dość spokojny czas w imperium, określany mianem Pax Romana. Chrześcijanie nie są prześladowani. Jednak czy mogą czuć się bezpieczni? Nie. Po pierwsze kara śmierci może ich spotkać, gdy zostaną zadenuncjowani. Po drugie w Rzymie pojawia się Marcjon z Pontu. To syn biskupa, bogaty armator, który wspiera tamtejszą gminę chrześcijańską potężnymi sumami. Jednak razem z materialnym wsparciem zaczyna głosić poglądy gnostyckie. W skrócie wierzy, że ten świat jest okrutny i zły, bo jest dziełem demiurga ze Starego Testamentu. Natomiast Jezus Chrystus to syn Boga prawdziwego i miłosiernego, który pojawił się by władzę owego demiurga odrzucić. Należy zatem w nauczaniu odrzucić cały Stary Testament, a z Nowego zostawić tylko Ewangelię Łukasza i Pawłowe listy. Powiedzieć, że były to poglądy wywrotowe w łonie Kościoła, to nic właściwie o nich nie powiedzieć. Nic więc dziwnego, że główną zasługą dzisiejszego patrona było przewodniczenie synodowi w Rzymie, w roku 144, który to synod usunął z Kościoła Marcjona, zwracając mu wszystkie ofiarowane rzymskiej gminie pieniądze. Jednak w przypadku bohatera dzisiejszej historii jeszcze jedna rzecz wydaje się godna uwagi. Otóż jest to pierwszy papież, który przyjmuje imię Pius. Być może wpłynął na to łaciński źródłosłów, oznaczający kogoś, kto pragnie być „pobożny” i „cnotliwy”. Ja osobiście mam w tym względzie nieco odmienne podejrzenie – otóż w roku 138, dokładnie taki sam przydomek, Pius, po raz pierwszy w dziejach Rzymskiego Imperium, otrzymał cesarz. Antoninus Pius był stosunkowo pokojowym władcą, sprawnym administratorem i gorącym propagatorem boskiego kultu swojego poprzednika, cesarza Hadriana. Mam wrażenie, że gdy po czterech latach jego rządów papieżem zostawał właśnie dzisiejszy patron, to przybierając sobie imię Pius I, chciał wspólnocie wiernych Rzymu przypomnieć prawdziwy wymiar „pobożności” i „cnotliwości”. O czym łatwo zapomnieć w czasach względnego spokoju. Czy wiecie państwo, ilu papieży po św. Piusie I przyjęło jeszcze to imię w dziejach Kościoła? Jedenastu.