Zapytał ich: „Ile macie chlebów?”. Odpowiedzieli: „Siedem”. Mk 8,5
Mk 8, 1-10
W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?»
Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem».
I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.
Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.
Ewangelia z komentarzem. Słowa najważniejsze rozważa ks. Jacek Pędziwiatr
Gość Niedzielny
Zapytał ich: „Ile macie chlebów?”. Odpowiedzieli: „Siedem”. Mk 8,5
Słyszałem kiedyś historię sybiraka, który ciężko zachorował. Łagrowy felczer uznał, że śmierć jest kwestią kwadransa, więc po śniadaniu kazał go wynieść na zewnątrz, pod ścianę baraku. Przygrzało mocniej słońce, nadleciał komar. Usiadł mu na policzku. A ssąc krew, wstrzyknął choremu odrobinę swojej śliny, która dziwnym trafem zadziałała jak antybiotyk. Sybirak nie umarł. Wieczorem jego towarzysze niedoli z powrotem ułożyli go na pryczy. Przeżył. Czasem tak niewiele trzeba, żeby zadziało się coś wielkiego: komara, by uratować życie, bochenka chleba do nakarmienia tysięcznej rzeszy… Rosyjskie przysłowie mówi: jeśli każdy mieszkaniec wioski przyniesie jedną nitkę, ubogi będzie miał koszulę. Drobiazgi mają swoją wagę.