Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Łk 23,6a
Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.
Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.
Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.
W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach.
Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”.
Złożonego w grobie w piątek Jezusa, w niedzielę w grobie nie znaleziono. Pomiędzy piątkowym zmierzchem a niedzielnym świtem rozegrał się największy z chrześcijańskich cudów tajemnic: zmartwychwstanie Pana. Wiara Kościoła mnie zapewnia, że tak będzie ze mną, także z moimi siostrami i braćmi. Że nie skończę w grobie, że powtórzę los Zmartwychwstałego i Wniebowziętej. Ten dzień jest więc nie tylko za-duszny, ale i „za-cielny”. Bo Bóg nie tylko zbawi moją duszę – ufam w to głęboko – ale i wskrzesi moje ciało, przemieni je i w ten sposób zbawi mnie całego. Moje siostry i moich braci również, całych – z duszą i ciałem. Tej właśnie wiary i takiego kształtu nadziei dotyczy ten dzień i nasza w nim modlitwa.