Kanadyjska działaczka pro-life skończyła odbywać karę pozbawienia wolności, na jaką została skazana za swoją działalność na rzecz ochrony życia dzieci poczętych. O fakcie opuszczeniu zakładu karnego przez Mary poinformowała jej matka.
"Mary zadzwoniła podekscytowana i radosna z samochodu kolegi. Zobaczyła niebo i powiedziała, że 7 gęsi przeleciało nad nią, kiedy rozmawiałyśmy przez telefon, a ona zobaczy swego Ukochanego (Jezusa) podczas Mszy św. Powiedziała, że była smutna, bo zostawiła w więzieniu Vanier parę kobiet, które modliły się z nią, ale ona będzie modlić się za nie teraz na zewnątrz" - napisała mama Mary Wagner.
Mary Wagner trafiła za kratki 12 lipca. Sąd skazał ją za 7,5 miesiąca więzienia za „wyrządzenie szkody i złamanie wyroku zawieszenia”. Kanadyjka została aresztowana, gdy pojawiła się w jednej z klinik aborcyjnych w Ontario z czerwonymi różami i ulotkami pro-life. Próbowała namawiać kobiety w tej klinice, by wybrały życie dla swoich nienarodzonych dzieci. Na poczet kary dla działaczki pro-life zaliczono dni, które spędziła wcześniej w areszcie.
Mary Wagner stawała przed sądem już kilkukrotnie. Za każdym razem uznawano ją winną. Za próby ratowania nienarodzonych dzieci i pomocy ich matkom wbrew sądowym zakazom kanadyjska działaczka pro-life przesiedziała już za kratami około 6 lat.