Nadmorscy ewangelizatorzy przygotowują się w Koszalinie do 10-dniowej misji na wybrzeżu. Rekolekcje o głoszeniu Ewangelii prowadzi bp Edward Dajczak.
Rozpoczęły się duchowe przygotowania do 10. Ewangelizacji Nadmorskiej, która 20 lipca wyruszy na plaże i skwery nadmorskich miejscowości.
Do organizującego akcję Domu Miłosierdzia Bożego w Koszalinie przybyło 40 ewangelizatorów, głównie spoza diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Są wśród nich kapłani, klerycy, siostry zakonne. Nie brakuje osób świeckich, zwłaszcza takich, które są zaangażowane we wspólnotach podejmujących akcje ewangelizacyjne. Nowością jest większa niż zazwyczaj liczba osób starszych.
Ks. Radosław Siwiński, pomysłodawca akcji i dyrektor Domu Miłosierdzia, zauważa, że jubileuszowa Ewangelizacja Nadmorska przyciągnęła mniej chętnych niż zwykle. Stąd decyzja o utworzeniu tylko jednej grupy, która po zakończeniu rekolekcji, w piątek, wyruszy na plaże i skwery Ustki. Ewangelizatorzy przez 10 dni będą zmierzać w kierunku Mielna, by tam zakończyć misję.
- Nasze przesłanie to dać ludziom nadzieję. Chcemy, by Ewangelia podniosła serca ludzkie, dlatego zdecydowaliśmy się pójść do nich w dużej grupie, z entuzjazmem wiary - powiedział ks. Siwiński. - Odbieramy to jako sygnał skierowany do nas, byśmy całkowicie się ogołocili i w ten sposób wrócili do początków tego dzieła, które rozpoczynaliśmy skromnie, w 11 osób. A także byśmy, jak podpowiada papież Franciszek, nie poszukiwali sukcesu. Może to jest droga, byśmy pozostali mali, liczyli nie na własne siły, lecz tylko na Boga.
Na trudną misję przygotowuje ewangelizatorów bp Edward Dajczak. W nauce inaugurującej rekolekcje wyjaśniał im, kim są jako uczniowie Pańscy: tymi, którzy są w drodze, bo już znaleźli Boga, a zarazem nadal Go szukają.
- Dzięki takiemu podejściu nie dokonuje się coś, co zawsze jest zabójcze: stagnacja. Rutyna jest zabójcza we wszystkich odniesieniach, także w stosunku do Jezusa oraz do wszystkich naszych sióstr i braci - przestrzegał biskup.
Przypominając uczestnikom, jak ważny podczas tych rekolekcji jest osobisty kontakt każdego z Chrystusem w Najświętszym Sakramencie, biskup przestrzegał przed niepoprawną interpretacją Ewangelii. Może się to zdarzyć, kiedy głoszący koncentrują się bardziej na Kościele niż na samym Chrystusie. - Możemy zająć się bardziej sobą niż Jezusem, niby w imię rozwoju Kościoła. A to leży niebezpiecznie bliskie sobie, dlatego na wstępie rekolekcji trzeba sobie to uświadomić, by nie dopuścić do błędu - powiedział bp Dajczak i wskazał na Chrystusa: - On, On i tylko On.
Biskup umacniał zebranych by - porównując się z otoczeniem - nie zwątpili w swoją misję oraz jej formy. Podobne rozterki przeżywali, jak zaznaczył, apostołowie. Ale oni znaleźli rozwiązanie. - Oni z Jezusem trwają. Mając całą głowę pytań, ciągle z Nim zostają, bo czują że On im daje z siebie coś, czego nikt dać nie może. Nie do końca rozumiejąc, nie do końca dochodząc do celu, trwają z Nim, bo czują, że u Niego jest jakaś głęboka prawda.
Biskup Dajczak uspokajał zebranych, że nie chodzi tu o bycie bezbłędnym, lecz o ciągłe powracanie do Boga. - Apostołowie nie boją się błędów. Apostołowie się mylą. Jezus ich prowadzi ku Jerozolimie, a oni się kłócą ze sobą - wymieniał biskup realia apostolskiego trudu. - Ale to pokazuje, jak wielka jest w Bogu otwartość na człowieka. Jak Bóg nie zamyka człowiekowi przestrzeni, nie upraszcza, jak nie oczekuje od niego sztuczności, udawania że wszystko jest zrozumiałe.