Na pierwszej randce mówisz: "Słuchaj, rozpisałem taki program naprawczy, będę cię przez ten program prowadził, idziesz w to?", czyli o. Adam Szustak w krypcie archikatedry Chrystusa Króla w Katowicach.
Swoją konferencję o. Szustak oparł o 2. rozdział Pieśni nad Pieśniami. - To historia związku opisana najkrócej, jak się da. Znajdziecie w niej wszystkie etapy miłości - wyjaśniał. Oczywiście mowa tu i o zakochaniu, i rozczarowaniu, i o tym, co zrobić, kiedy jest już bardzo źle. I właśnie o tym ostatnim mówił dominikanin.
Przegląd kurnika
- Co można zrobić, kiedy jest rozdarcie? To wydarza się w każdym małżeństwie. To dzieje się w każdej relacji - mówił, zapraszając młodych, by już na etapie wczesnego budowania związku starali się wychwycić, co w nim nie gra. - "Schwytajcie nam lisy, małe lisy, co pustoszą winnice" - mówił, cytując Pieśń nad Pieśniami.
- Lis oznacza coś cichego, skrytego, co w nocy przychodzi do kurnika; hyc tę kurę, a ty przychodzisz rano i...nie ma kury - obrazował. - Jest więc taka rzeczywistość, która nie była oczywista. To przecież nie jest tak, że przychodzi pan lis i mówi: "Dzień dobry, jest taka sprawa, ta kura jest moja, zabieram". Nie, dopiero po skutkach poznajemy, że był lis - tłumaczył.
- Każda para powinna sobie zrobić przegląd kurnika. Sprawdzić, czy coś się nie dzieje - wyjaśniał, zachęcając pary, by swojemu związkowi przyglądały się nawet wtedy, gdy wszystko funkcjonuje w nim dobrze. - Schwytajcie nam małe lisy - czytamy, a więc co to znaczy? Ten lis kiedyś się stanie duży, stanie się potwornym lisem, którego być może nie będziesz w stanie pokonać - mówił.
Dominikanin zachęcał małżonków i wszystkie pary obecne w kościele do praktyki, jaką stosuje jego zakon. To kapituła win, a więc spotkanie, które odbywa się raz na kilka miesięcy, podczas którego zakonnicy najpierw mówią o swoich błędach wobec wspólnoty, a potem słuchają, co na ich temat myślą inni.
- Jestem absolutnie przekonany, że każde małżeństwo i każde narzeczeństwo powinno raz na pół roku odbywać kapitułę win. To jest polowanie na lisy - mówił, wyjaśniając, że problem pomijany po latach urasta w wielką katastrofę.