Na początku tygodnia odbył się w bułgarskiej Warnie szczyt UE-Turcja z udziałem Donalda Tuska, Jean-Clauda Junckera i Recepa Erdogana. Nie wywołało ono w Europie zbyt wielu emocji, a przecież Turcja wciąż jest jednym z kluczowych krajów dla przyszłości Europy.
Turcja w ostatnich latach pojawiała się w Europie na pierwszych stronach gazet przy trzech okazjach. Po raz pierwszy, kiedy doszło tam do nieudanego zamachu stanu przeciwko władzy Recepa Erdogana. Po raz drugi przy okazji kryzysu imigracyjnego, który przy znacznym udziale rząd udziale rządu w Ankarze udało się zahamować. Po raz trzeci przy okazji zaangażowania tureckich mniejszości w krajach zachodniej Europy w polityczną działalność rządzącej w Turcji umiarkowanie islamistycznej partii AKP. Już te dwa ostatnie przypadki pokazują, jak ważnym dla stabilności naszego kontynentu krajem jest Turcja.
Ale nie tylko muzułmańscy imigranci, przyszli i obecnie mieszkający na Zachodzie, są kwestią, która podnosi znaczenie Ankary w relacjach międzynarodowych. Turcy niedawno zajęli Afrin, syryjskie miasto będące do niedawna w rękach Kurdów. Turcja stała się w ten sposób bardzo ważnym graczem w konflikcie syryjskim. A to znaczy bardzo wiele w obliczu sukcesów sprzymierzonego z Rosją i Syrią Baszszara al-Asada. Wygląda na to, że w obliczu słabości swojego głównego sojusznika, czyli Kurdów, Amerykanie będą musieli zrewidować dotychczas napięte relacje z Recepem Erdoganem. A ten na pewno sporo sobie za to policzy.
Kolejną kwestią, która powinna interesować Europę, jest turecka gospodarka. Turcja przeżywa w ostatnich prawie 20 latach szybki wzrost gospodarczy, sięgający momentami liczb dwucyfrowych. Ankara staje się więc poważnym graczem w światowej gospodarce. Katar na Bosforem może jednak rozprzestrzenić grypę na cały region. A pierwsze objawy choroby już się pojawiły. Spod kontroli tureckiego banku centralnego wyrwała się inflacja, która przekroczyła poziom 10 proc. Spada też poważnie siła tureckiej waluty. Szereg danych ekonomicznych wskazuje, że gospodarka kraju Erdogana mogła ulec przegrzaniu. A turecki kryzys mógłby Europie odbić się czkawką.
Szczyt w Warnie pokazuje, że Unia Europejska żywo jest zainteresowana sytuacją w Turcji. Daleka jednak jest droga tego kraju do Unii. Jej przywódcy są oczywiście zainteresowani stabilnością nad Bosforem. Dlatego warto uważnie przyglądać się informacjom płynącym do nas zza Morza Czarnego.