Jest prosty - surowy, niedokładnie oheblowany, trochę pęknięty, bez figury Jezusa. Wędruje wśród uczestników rekolekcji "Krzyż nadziei wbrew nadziei".
Młodzi z Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży "Nadzieja", jako pierwsi gościli prosty, drewniany krzyż, który towarzyszy spotkaniom ewangelizacyjnym "Krzyż Nadziei wbrew nadziei", dla samotnych, pominiętych, bezdomnych, uzależnionych, odrzuconych, poszukujących. Przygotowali je wspólnie: bielskie wspólnoty "Miasto na Górze", "Miłość i Łaska Chrystusa", pracownicy Caritas i Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta wraz z księżmi: Robertem Kasprowskim, dyrektorem Caritas i Sebastianem Ruckim, dyrektorem wydziału duszpasterstwa ogólnego kurii diecezjalnej, a jednocześnie pasterzem wspólnoty "Miłość i Łaska Chrystusa", oraz terapeuci "Nadziei".
Kacper Kulawik (z prawej) modlił się z młodzieżą w ośrodku, który sam kiedyś skończył
Urszula Rogólska /Foto Gość
Spotkania ewangelizacyjne odbyły się wcześniej także w Oświęcimiu u sióstr serafitek. Z "Nadziei" krzyż powędrował do pacjentów oddziału odwykowego szpitala w Andrychowie, mieszkanek Domu Samotnej Matki w Lipniku, osób korzystających z posiłków w kuchni św. Brata Alberta w Bielsku-Białej, w schronisku dla bezdomnych na ul. Stefanki i w kościele NSPJ, przy dworcu.
- Ten krzyż wygląda jak wygląda, bo tak miał wyglądać: surowy, nie do końca złożony jak należy, trochę wyszlifowany, z tyłu rozszczepiony… Taki trochę jak życie – tłumaczył Bogdan Krzak, terapeuta młodzieży. – Nie ma żadnego stojaka, bo czasem w życiu ciężko jest gdziekolwiek stanąć…
Gośćmi młodzieży byli członkowie Wspólnoty Przymierza "Miasto na Górze", pracownicy Caritas i doktor Andrzej Solecki, założyciel Kliniki św. Łukasza.
"Krzyż Nadziei wbrew nadziei" w ośrodku..."Nadzieja"
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Stoję blisko krzyża, a często w moim życiu chciałbym być jak najdalej od niego, chciałbym, żeby nie dotykały mnie żadne trudy związane z krzyżem… Unikam krzyża i myślę, że to się zdarza każdemu z nas – mówił Kacper Kulawik, który przed laty skończył terapię w "Nadziei", a dziś jest członkiem "Miasta na Górze". Stojąc tak blisko krzyża pomyślałem, że Wielki Post to dobry czas, żeby przytulić się do krzyża żeby się w nim odnaleźć… Czasem nie mamy gdzie stanąć, szukamy miejsca… Krzyż jest dobrym miejscem…
Kacper zaprosił swoich młodszych kolegów, do rozważania słów z Ewangelii św. Jana: Albowiem Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne (J, 3, 16). – Te słowa są tak ważne… Wnoszą w nasze życie Syna Bożego – Jezusa Chrystusa…
Świadectwem swojego życia, odnalezienia przez Pana Boga i życiem z Jezusem, dzielił się z młodzieżą dr Andrzej Solecki. – Miałem 28 lat, kiedy odzyskałem wiarę, bo byłem już na równi pochyłej. Gdyby nie Pan Bóg, nie miałbym rodziny, nie byłbym tym, kim jestem – opowiadał. – Zanim spotkałem Jezusa nie lubiłem religii i przykazań. Ja chciałem zawojować świat, imprezować. Trzymałem się z daleka od przykazań, uważałem je za moralizowanie, bylem przekonany, że ja się do tego nie nadaję.
Bogdan Krzak, terapeuta młodzieży z przygotowanym Krzyżem Nadziei
Urszula Rogólska /Foto Gość
Gość "Nadziei" opowiadał jak został uwolniony przez Boga od alkoholu, papierosów. Kontynuując dr Solecki pytał młodych słuchaczy: - Słyszeliście, że Pan Bóg was kocha? Że jest waszym sojusznikiem, jest po waszej stronie? Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Dlaczego świat wokół nas jest pełen zła, cierpienia, czemu ludzie są fałszywi…?
Obrazowo tłumaczył młodzieży na czym polegał grzech pierwszych ludzi, który sprawił, że świat stał się cienistą krainą śmierci: człowiek stracił łączność z Bogiem. To był największy kataklizm w historii. Od tego czasu człowieka oddziela od Boga głęboka przepaść. Nad nią jednak Bóg wyciąga swoją rękę. a pomostem stał się krzyż.
- Gdzie ta wyciągnięta ręka? To słowo Ewangelii, praca waszych opiekunów, słowa waszych bliskich – chcę, żebyście uwierzyli, że krzyż, który dla świata jest czymś głupim, który jest symbolem porażki, to jest zwycięstwo. Jeśli w to uwierzycie, pójdziecie naprawdę na całość. Mowa krzyża jest prosta – wszystko za wszystko. Jeśli chcesz być moim uczniem, to daj mi wszystko, daj mi swoje życie. Jeśli żyjesz w beznadziei, wtedy doświadczysz relacji z Bogiem. Nie dajcie sobie wmówić, że Bóg jest starcem z siwą brodą. On jest wiecznie żywy, młody – dlatego przysłał małego Jezusa. Jest wieczny, pełen energii. A przez krzyż Jezusa możesz doświadczyć relacji z Nim.
Małe upominki dla młodych z Nadziei
Urszula Rogólska /Foto Gość
Odwołując się do słów Albowiem Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne, dr Solecki zaznaczył, że Bóg daje człowiekowi wolność decyzji. Bóg adresuje Ewangelię do tych, którzy chcą Go słuchać. Dał to, co miał najcenniejszego – nie ma większej miłości od tej, jaką okazał człowiekowi. Jednak nikogo nie zmusi do zawierzenia Mu.
Każdy kto chce doświadczyć mocy krzyża i płynącej z niego nadziei, mógł zawierzyć swoje życie Jezusowi podczas specjalnej modlitwy.
Andrzej Sitarz pod Krzyżem Nadziei
Urszula Rogólska /Foto Gość
Swoim doświadczaniem zawierzenia życia Jezusowi dzielił się także Andrzej Sitarz, jeden z inicjatorów rekolekcji ‘Krzyż nadziei wbrew nadziei”, niegdyś człowiek bezdomny, żyjący na marginesie. – Kiedy rodził się ten pomysł, chciałem, żeby każdy dotknął tego krzyża i odzyskał w nim nadzieję. Kiedyś żyłem w osamotnieniu, w bólu. Diabeł zwariował na moim punkcie. W te moje ciemności wszedł Pan Jezus i wyszedł w chwale zmartwychwstania – bo z nim każdy może zmartwychwstać do nowego życia…
Andrzej Sitarz zauważył, że wędrujący krzyż jest pusty, nie ma na nim figury Pana Jezusa: - Bo ten krzyż jest moim krzyżem i ja do niego przybijam swoje grzechy, swoje słabości, uzależnienia, nieprawości, kłamstwa. Oddaję je Jezusowi, a On je przemienia z miłością i miłosierdziem…
Na zakończenie spotkania każdy młody człowiek dostał dziesiątkę Różańca i obrazem przypominający rozważane słowa Ewangelii św. Jana.