Przyjdzie czas, kiedy... Mt 9,15
Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»
Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć».
Bywają Ewangelie, których nie rozumiemy. Ta jest o poście i smutku, o braku postu, o panu młodym, o uczniach Jana. Czyli o czym właściwie? O czymś niejasnym za gęstą zasłoną szytą z niepojętych słów, o jakiejś niezrozumiałej teraz dla mnie Tajemnicy. Co zrobić z tym tajemniczym Bogiem, w tych chwilach i pasmach życia, kiedy Go nie rozumiem? Warować jak wierny pies przy Jego skrwawionych stopach. Trwać. Stokroć lepiej trwać przy Nim w ciemności, niż przebywać w jasności tego, który „niesie światło” (a to właśnie znaczy imię Lucyfer), w jego oślepiającej jasności. Boska ciemność nigdy mnie nie oślepi. Przyjdzie czas, kiedy zobaczę.