70-letnia Elżbieta jest w ciąży, podobnie jak dziewica - Maryja. Piotr chodzi po wodzie i w samo południe łowi hałdy ryb. A o. Adam Szustak w kieszeni odnajduje 1500 zł, których tam miało nie być i... super auto przed plebanią. Niemożliwe?
W czwartek, 21 grudnia wieczorem w andrychowskim kościele św. Stanisława, o. Adam Szustak OP, głosił drugi dzień rekolekcje adwentowe. Homilia i konferencja były kontynuacją z dnia poprzedniego - relację znajdziecie TUTAJ.
Podczas homilii o. Adam Szustak wspominał jedno ze swoich spotkań w Salwadorze, gdzie podróżował stopem. Zabrał go kiedyś swoim autem Kanadyjczyk, mieszkający tam od kilkunastu lat z żoną Salwadorką i ich dziećmi. Zaproponował nocleg w pokoju, mieszczącym się w budynku gospodarczym przy ich domu. Poradził ojcu, żeby przed snem zaryglował drzwi solidnym prętem i łańcuchem, bo "dzisiaj jest ta noc". Noc okazała się tą, kiedy przez wioskę przechodzą przemytnicy narkotyków z Kolumbii. - Zawsze jak przechodzą - raz na miesiąc, dwa - kogoś zabiją, spalą, zgwałcą - zawsze coś się dzieje. Zarygluj się - miał powiedzieć gospodarz.
- Mówił to z takim… uśmiechem. Pomyślałem, że to jakieś żarty, ale jak poszedł, zaryglowałem się - opowiadał o. Adam. Po północy się zaczęło - 20 wizyt co kwadrans - szarpanie drzwi, próby wejścia, krzyki, z oddali strzały. - Obudziłem się rano, odryglowałem drzwi, a zaraz za nimi stoi mój Kanadyjczyk i pyta: Jak było? Pytam go: O co chodzi, co się wydarzyło w nocy? A on mówi z tym uśmiechem: No tak jest raz na miesiąc, półtora. Wiemy zawsze kiedy będą szli, bo wioska wcześniej podaje wiadomość. Niektórzy wyjeżdżają na ten dzień dwa, inni zostają. Tej nocy, cztery domy dalej, spalili dom i zabili sąsiada. On to mówił z totalnym spokojem i półuśmiechem. Pytam: Jak możesz mówić o tym tak spokojnie? Żyjecie w zagrożeniu życia. I on wtedy powiedział bardzo piękne zdanie: No przecież wierzę w Boga, to co mam się bać? Z takim zupełnym spokojem, powiedział najbardziej oczywistą rzecz na świecie.
Wiernych było tak wielu, że otaczali o. Adama nawet w prezbiterium
Urszula Rogólska /Foto Gość
To jest to, co wam mówiłem wczoraj, że przekonanie serca o Bożej obecności, może robić w życiu człowieka cuda. I to nie w tym sensie, że nie będzie trudności. Ten człowiek żył naprawdę w ekstremalnych warunkach. On mimo że tak jest, dawał sobie z tym radę. Wiara potrafi robić w sercu taki pokój, który jest w stanie oprzeć się wszystkiemu.
Uwierzyły w rzeczy niemożliwe
Odwołując się do słów przeczytanej podczas Mszy św. Ewangelii o spotkaniu Elżbiety z Maryją, o. Adam kontynuował: - To jest niezwykłe spotkanie dwóch kobiet, które uwierzyły w rzeczy niemożliwe. Pomyślcie sobie jak musiała wyglądać rozmowa Elżbiety z Maryją. To musiała być najbardziej śmieszna rozmowa świata. Elżbieta mówi: - Słuchaj, mam 70 lat. Nie mogę mieć dzieci, jestem w piątym miesiącu ciąży. Uwierzysz w to? A co na to Maryja: - Hm. A ja poczęłam bez udziału mężczyzny. Uwierzysz w to?
Te dwie kobiety doznały dwóch rzeczy absolutnie niemożliwych. Jedna była bardziej niemożliwa od drugiej. To jest niesamowite spotkanie wiary z wiarą. Jak zaznaczył o. Szustak - obie usłyszały obietnicę, uwierzyły słowu: - Jeśli ktoś otworzy serce na wiarę, na to, że Bóg może robić rzeczy, których się pojąć nie da, że Bóg jest tam, gdzie Go nie widać, że Bóg może przyjść tam, gdzie jestem przekonany, że nie przyjdzie, to się dzieją niezwykłe rzeczy. Prawdopodobnie nikomu z nas się nie przydarzy poczęcie dziewicze. Bo i po co - to było potrzebne tylko raz. Ale mogą się nam przydarzyć takie cuda, jak temu człowiekowi z Salwadoru.
Jak dodał rekolekcjonista, takie zachowanie może wydawać się naiwnością albo głupotą. - Bo tak często wiara wygląda w oczach świata. To są rzeczy, które się nie zdarzają. Chciałbym wam dziś opowiedzieć o tym, co się dzieje, kiedy serce otworzy się na wiarę, kiedy pozwoli Panu Bogu w tej wierze wkroczyć we własne życie.
Ja też tak chcę!
Po Mszy św. podczas konferencji, rozważał fragment Ewangelii św. Łukasza o połowie ryb przez Piotra i jego wspólników w samo południe. Po nieudanym połowie nocą, na słowo Jezusa płyną na środek jeziora i z sieci wyjmują ryby, które wypełniają dwie łodzie po brzegi.
- Wczoraj skończyliśmy w tym miejscu, kiedy Pan Jezus przyszedł do uczniów po wodzie i ich przekonywał: - Nie bójcie się, jestem, nigdzie sobie nie poszedłem. Widząc Jezusa chodzącego wodzie, Piotr się wyrwał: - Ja też tak chcę! Dlaczego tylko Piotr, jako jedyny z dwunastu ma taki pomysł, że on też będzie chodził po wodzie? Ta odpowiedź jest w przeczytanej dziś Ewangelii. Ona się wydarzyła kilka miesięcy wcześniej niż ta czytana wczoraj. To historia - tak jak ta wczorajsza - opowiada o tym, co się w nas dzieje - mówił o. Szustak.
O sprawach "niemożliwych" mówił o. Szustak w Andrychowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Historia zaczyna się o poranku, kiedy uczniowie wracają na brzeg po całej nocy bezskutecznego łowienia ryb. - Jak się muszą czuć? Szczególnie św. Piotr? Może się wam zdarzyło, że coś bardzo długo robiliście, a potem się okazało, że nic z tego nie ma. Piotr siedzi w łódce, płucze te sieci, może je naprawia. I co może sobie myśleć? Idę do domu. A Piotr mieszka w bardzo ciekawej konstelacji rodzinnej: Piotr, żona, córka i teściowa w pakiecie - nie wiemy nic o teściu, ale wiemy, że tam jeszcze mieszka brat Piotra - Andrzej. Wiemy, że teściowa Piotra, to nie była łatwa kobieta. I Piotr ma taką wizję: pójdę do domu, mamusia otworzy drzwi, zapyta co dzisiaj przyniosłem. Powie co o mnie myśli jako mężu, zięciu itd. Pójdę spać, będę spał do 17.00, zjem obiad, pogadam z żoną jak się nie obraziła, pobawię się z dzieckiem i wieczorem do roboty. Znacie to - taką rutynę? Piotr to naprawdę ubogi człowiek. Najprawdopodobniej ma w głowie takie myśli: robię, robię i guzik z tego mam.
Jak zaznaczył o. Adam, to właśnie ten poranek Jezus wybrał na powołanie Piotra. - Nie poranek, kiedy Piotr byłby po dwutygodniowych rekolekcjach z Szustakiem - naładowany: "Zdobędę świat!". Ale Pan Jezus przyszedł takiego poranka, kiedy nic w jego życiu nie ma sensu. To jest strasznie ważne. Bo to znaczy, że i do ciebie też może przyjść - nawet jak masz takie poczucie: co ja tam mam? Dla Niego to jest okazja - równie dobra, jak każda inna.
Co mają grzechy do ryb?
Tego poranka w Kafarnaum, Jezus staje na brzegu i zaczyna nauczać. Tłum napiera, zaczyna Jezusa spychać do wody. Jezus dostrzega łódkę Piotra. - Piotr siedzi w łódce, to znaczy, że nie był zainteresowany tym, co się dzieje na brzegu z Panem Jezusem. Mało tego - Piotr już zna Pana Jezusa - spotkali się nad Jordanem i spędzili razem kilka tygodni. Św. Piotr to był taki po naszemu wierzący niepraktykujący. Kiedy Jezus prosi Piotra, żeby zabrał Go do łódki i odpłynął nieco od brzegu, Piotr ma jedno w głowie: do łóżka.