Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni tyle znaków? J 11,47
Wielu spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. Niektórzy z nich udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił.
Arcykapłani więc i faryzeusze zwołali Sanhedryn i rzekli: «Cóż zrobimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, a przyjdą Rzymianie i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród». Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: «Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod rozwagę, że lepiej jest dla was, aby jeden człowiek umarł za lud, niżby miał zginąć cały naród».
Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus ma umrzeć za naród, i nie tylko za naród, ale także po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić.
Odtąd Jezus już nie występował otwarcie wśród Żydów, tylko odszedł stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasta zwanego Efraim, i tam przebywał ze swymi uczniami.
A była blisko Pascha żydowska. Wielu przed Paschą udawało się z tej okolicy do Jerozolimy, aby się oczyścić. Oni więc szukali Jezusa i gdy stanęli w świątyni, mówili jeden do drugiego: «Jak wam się zdaje? Czyżby nie miał przyjść na święto?»
Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, by można było Go pojmać.
Dzisiaj ewangelista skupia się na reakcjach ludzi spotykających Chrystusa. Wielu uwierzyło, pozostawało pod wrażeniem głoszonej nauki, czynionych cudów i znaków. I tych właśnie charakteryzuje nieodparta potrzeba dzielenia się doświadczeniem Boga w życiu. Są też tacy, którzy Boga traktują instrumentalnie, używając Go do swoich spraw. Patrzą na własne zyski, na doczesne korzyści, pysznie po ludzku rozumiejąc świat. Są w końcu uczeni i faryzeusze, którym Chrystus wyraźnie staje na drodze, jest zagrożeniem dla ich pozycji i zaakceptowanych reguł życia. Dla nich najlepszym rozwiązaniem jest wyrugowanie Jezusa z życia, usunięcie przeszkody. Ci w efekcie przecież postanowili Go zabić. I nic na tym polu od wieków się nie zmieniło, Chrystus przychodzi do każdego człowieka z osobna i czeka na odpowiedź. To od Ciebie i ode mnie zależy, co usłyszy. Na szczęście wciąż wielu jest takich, którzy Go poszukują, tęsknią za Jego obecnością i są gotowi, by mimo wszystko iść i opowiadać o spotkaniu z Jezusem, choć wiedzą, że to droga pod górę, przez Golgotę, ale ku zbawieniu.