A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię, niech przyjdzie Twoje królestwo!”. Łk 11,2
Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».
Troska o chwałę Bożego imienia i sprawy królestwa niebieskiego – taki jest podstawowy cel życia uczniów Chrystusa. Na tym również polega istota modlitwy. Kiedy Jezus pokazuje swym uczniom, jak się modlić, prośbę o chleb powszedni stawia dopiero na trzecim miejscu, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie o to mają najpierw zabiegać. Co więcej, uczy ich, aby w swej trosce o dobra doczesne nie polegali na sobie, ale zaufali dobroci niebieskiego Ojca – tak jak wówczas, gdy proszą o przebaczenie win. To nie jest łatwe. Świat przyzwyczaja nas przecież do tego, że o wszystko musimy starać się sami, a na miłość trzeba sobie zasłużyć. Trudno nam przyjąć, że Bóg nie mniej hojnie niż przebaczeniem chce nas obdarzyć codziennym chlebem. Dlatego staramy się najpierw o chleb. Jak długo? Aż zrozumiemy, że zgłodniałego ducha nie nasyci pełen żołądek. Królestwo niebieskie to nie walka o jedzenie i picie. To darowana nam w Jezusie miłość Boga, który bardziej od naszych starań potrzebuje naszej ufności.