Przed Sądem Okręgowym w Krakowierozpoczął się 18 lipca proces cywilny przeciwko producentom niemieckiego serialu telewizyjnego "Nasze matki, nasi ojcowie". Byli żołnierze Armii Krajowej domagają się przeprosin za zniesławiające ich zdaniem fragmenty filmu.
Powództwo wobec UFA Fiction i niemieckiej telewizji wnieśli 92-letni żołnierz AK Zbigniew Radłowski i Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Uważają, że niektóre sceny w filmie przedstawiającym losy grupy młodych Niemców w czasie II wojny światowej, mogą wywoływać wrażenie, iż na AK spoczywa część odpowiedzialności za mordowanie Żydów.
Domagają się przeprosin we wszystkich stacjach które nadawały serial oraz poprzedzenia go informacją przed pierwszą emisją w innych stacjach, że to na Niemcach spoczywa wina za Holocaust. Chcą również zapłaty przez producentów 25 tys. zł.
Pełnomocnicy strony pozwanej domagali się odrzucenia pozwu, argumentując m.in. że sąd polski nie jest właściwym do rozpatrywania tego typu sporu. Sędzia Kamil Grzesik oddalił jednak te żądania.
- Jestem rad, że ta rozprawa odbywa się przed sądem polskim. Daje to bowiem rękojmie, że zostanie rozpatrzona obiektywnie. Dzisiaj odbyło się przesłuchanie bardzo ważnego świadka, Zbigniewa Radłowskiego. Sformułowania padające w filmie odczuliśmy jako atak na żołnierzy AK i na postawy społeczeństwa polskiego w czasie okupacji, jego mentalność, jego kulturę osobistą. W tym filmie Niemcy byli przedstawieni jako ludzie grzeczni, zdominowani przez nazistów a Polacy jako nie tylko potencjalnie ale i faktycznie występujący przeciw Żydom - powiedział 84-letni ppłk. Tadeusz Filipkowski, wiceprezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, w czasie wojny członek Szarych Szeregów, uczestnik akcji sabotażowych.
92-letni kpt. Zbigniew Radłowski był w czasie wojny więźniem obozu Auschwitz, żołnierzem AK m.in. w Powstaniu Warszawskim. Po uwolnieniu z niemieckiego obozu jeńców został żołnierzem II Korpusu gen. Władysława Andersa. Po powrocie do kraju i osiedleniu się w Krakowie, został aresztowany w1951 r. przez komunistyczną bezpiekę a następnie skazany na podstawie fałszywych oskarżeń o szpiegostwo na 12 lat więzienia.
W trakcie przesłuchania przed sądem kpt. Radłowski wyraził oburzenie, że Niemcy chcą część swoich win za Holocaust przerzucić na Polaków. Zeznał m.in., że nie spotkał się z czynnymi wystąpieniami AK przeciw Żydom i nie słyszał również o takich przypadkach.
Powodów w procesie wspiera Redut Dobrego Imienia - Polska Liga Przeciw Zniesławianiu.
- Cieszymy się, że sprawa ruszyła z miejsca. Zobaczymy jak potoczy się dalej. Strona niemiecka zamierza przedstawić wnioski dowodowe dotyczące rzekomego mordowania Żydów przez AK. W trakcie oglądania pierwszego odcinka filmu prawnicy strony pozywającej, prowadzący sprawę pro bono, zwracali uwagę sądu na niektóre fragmenty, przedstawiające wydarzenia i opinie nie mające zdaniem powodów odzwierciedlenia w faktach. - powiedział Maciej Świrski, szef RDI.