Ceniony dominikański rekolekcjonista żegna się z Warszawą i z Polską.
O swoich planach o. Adam Szustak OP powiedział na zakończenie czterodniowych rekolekcji, jakie prowadził w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie, gdzie przyjechał na zaproszenie wspólnoty „12 kroków dla chrześcijan”.
- Głoszę jeszcze rekolekcje w Zielonej Górze i w Paryżu. Potem żegnam się z Polską na dłużej - mówił do zebranych, nie ujawniając szczegółów.
W kościele Wniebowstąpienia Pańskiego, największym na Ursynowie i zapełnionym po brzegi młodzieżą, o. Adam mówił o bezsilności, która może być przekleństwem, ale może też stać się największym błogosławieństwem, miejscem zstąpienia Boga do naszego życia. Rekolekcje pt. "Już nigdy sam", zainaugurowano 12 czerwca, podczas uroczystej Mszy św. dziękczynnej za 8-lecie warsztatów „12 kroków dla chrześcijan”.
Biblia pełna jest przykładów niezwykłych przemian w sytuacji zdawałoby się beznadziejnej. O. Szustak wskazał na Mojżesza, którego imię w języku egipskim brzmiało "niczyj, nic" i który zmarnował 80 lat swojego życia, zanim powierzył je Bogu i poprowadził naród wybrany do Ziemi Obiecanej. Nie lepiej było z Eliaszem, największym prorokiem Starego Testamentu, wcześniej "największym depresantem Biblii", ukrywającym się przed Bogiem i proszącym Go o śmierć. Jak zaznaczył kaznodzieja na samym końcu biblijnych "czarnych charakterów" stoi Judasz, który wydał Jezusa i doprowadził go na krzyż.
- Trudno sobie wyobrazić bardziej tragiczną sytuację - mówił o. Szustak. - Ale zauważcie, że podczas ostatniej wieczerzy Jezus, maczając chleb w misie i wskazując kto go zdradzi, wykonał gest okazujący matczyną, wręcz oblubieńczą miłość względem Judasza. I jak komentuje tę sceną bp. Grzegorz Ryś - wziął na siebie jego grzech. Zauważcie, że później spośród wszystkich uczniów, tylko Judasz zdobył się na obronę Jezusa. Pożałował tego, co zrobił i poszedł do arcykapłanów, mówiąc "wydałem krew niewinną". Jednak było już za późno. Pamiętajcie, że Kościół nigdy nie mówi, że ktoś został potępiony, nawet Judasz. Myślę, że tam po drugiej stronie będziemy bardzo zdziwieni ekipą zbawionych.
Zdaniem o. Szustaka, kiedy jesteśmy bezsilni, na dnie, nie mamy już nic, nasza "szklanka jest zupełnie pusta", wtedy Bóg ma szansę zadziałać z mocą i wypełnić ją najprzedniejszym winem, hojnie, aż po brzegi. Zdarzy się tak, gdy całkowicie zanurzymy się w miłość łączącą trzy boskie Osoby, gdy pozwolimy się Bogu porwać.
- Mnie udało się rozpocząć niewiarygodne życie, po prostu przeekstra,... - dzielił się swoim doświadczeniem dominikanin. - Ale stało się to dopiero, kiedy zszedłem na samo dno bezsilności. Dopóki miałem jeszcze podpórki, próbowałem sam ogarnąć sprawy, ciągle była beznadzieja. I nie mogłem wyjść z tego, w czym tkwiłem. Kiedy uznałem, że nie jestem w stanie sobie pomóc, dotarłem do totalnej bezsilności - czyli tego, co dzieje się w pierwszym kroku z genialnego programu dwunastu kroków - zawołałem do Boga i wszystko zaczęło się zmieniać.
Przestrzegał jednak przed podszeptami złego ducha, który kiedy jesteśmy bezsilni "niezwykle się uaktywnia". Wmawia nam wtedy, że jesteśmy do niczego, że nic nam się nie uda, nic już nie można zrobić, wyolbrzymia wyrzuty sumienia. Ale pamiętajmy, że tego na pewno nie mówi nasze serce i a tym bardziej Pan Bóg, bo jak pisze św Jan, Bóg jest większy od oskarżeń w naszych sercach. Judasz w to nie uwierzył, nie zaufał Bożemu miłosierdziu - jak to zrobił np. św. Piotr, który na sumieniu miał potrójne zaparcie się Pana - dlatego się powiesił.
- Nie bój się tej bezsilności, ale tak jak Elizeusz: przeklnij szepczące demony i czekaj aż Bóg zainterweniuje - mówił o. Szustak.- To nasza ludzka bezsilność otwiera Bogu drogę do działania. Bez niej Pan często nie ma jak działać. Zobaczcie że największych cudów Jezus dokonał, kiedy ludzie przychodzili do niego w sytuacji beznadziei. A już większej beznadziei niż cuchnący w grobie Łazarz, nie było. A Jezus powiedział do niego: "Wyjdź". I powrócił do życia.
Bezsilności nie można jednak mylić z bezczynnością.
- Jeżeli nie zaniesiecie swojej bezsilności do Pana Boga, nie będziecie próbowali Go znaleźć, odnaleźć w sobie Jego pragnienia, nie będziecie - jak król Dawid - nasłuchiwać Jego kroków w wierzchołkach drzew, możecie w bezsilności tkwić do końca życia. Kiedy chcemy, żeby Bóg tylko "popsikał" łaską przed egzaminami, czy w sferze miłości, ale z resztą życia chcemy radzić sobie sami, to się nie uda - przestrzegał kaznodzieja.
Nauk rekolekcyjnych będzie można odsłuchać na stronie parafii: www.wniebowstapienie.pl.
O rekolekcjach czytaj również: Tylko-kochaj