Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Mt 20,21
To chyba jedno z bardziej dramatycznych wyznań Jezusa – chwila, kiedy w drodze do Jerozolimy oznajmia Dwunastu prawdę o czekającej Go straszliwej męce. A co na to uczniowie? Dwaj z nich – notabene szczególnie Jezusowi bliscy – próbują wykorzystać sprzyjającą okazję, aby przy wsparciu matki zapewnić sobie uprzywilejowaną pozycję w królestwie niebieskim. Pozostali reagują z oburzeniem. Prawdopodobnie jednak nie z powodu niestosownego charakteru tej interesownej prośby, sformułowanej tak nachalnie i bezpardonowo, bez wrażliwości na uczucia samego Jezusa. Przecież ci dwaj prosili dokładnie o to, co chcieliby uzyskać także pozostali. Ubiegli jednak całą resztę, sprytnie realizując plan wybicia się ponad wszystkich. Oburzające, prawda? Tymczasem Jezus nikogo nie potępia, choć zna doskonale zamysły serc uczniów. Podobnie traktuje i nas, gdy wciąż chcemy tylko załatwiać z Nim nasze interesy. Bóg wie przecież, że nie jesteśmy w stanie pić z Jego kielicha. Dlatego sam wypija nasz. Aż do dna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.