Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
Czytam dzieciom Biblię. Im więcej czytam, tym więcej odkrywam. Odkryłem na przykład to, że ludzkość od początku przerabia wciąż tę samą lekcję. Bóg daje nam życie, uwalnia z niewoli, błogosławi. Na początku jesteśmy pełni wdzięczności. Ale z czasem ta postawa słabnie. Zapominamy o Bogu i skupiamy się na sobie. I pomalutku, jak po równi pochyłej, staczamy się w przepaść. A kiedy dosięgniemy dna, przypominamy sobie o Bogu i wołamy: „Ratuj!”. I On nas ratuje. Daje nowe życie, wyprowadza z niewoli. Na początku jesteśmy Mu wierni, ale z czasem… itd., itd. W kółko powtarzany ten sam schemat: od spowiedzi do spowiedzi. Nawet najbardziej rozwinięte cywilizacje upadają. Teorii jest pewnie wiele, ale ja mam swoją: odrzucenie Boga jest zawsze początkiem końca. Ufam, że i dzisiaj Jezus z litością patrzy na naszą cywilizację. Nauczaj nas, Panie, bo czuję, że niezłe lanie nas czeka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.