- Nie możemy zamykać się w sobie, ale musimy dzielić się Jezusem! Chrześcijanin powinien być nieustannie w drodze, musi iść! - mówił o. Ryszard Jarmuż OFMConv. na finale III Ewangelizacji w Beskidach.
Na szczycie Wielkiej Raczy w Beskidzie Żywieckim zakończyła się trzecia edycja Ewangelizacji w Beskidach pod hasłem „Sursum corda – w górę serca!”.
W osiem sobót lipca i sierpnia, beskidzkie szczyty zamieniły się w samo południe w osiem biblijnych wzgórz i gór. Wieka Raczą stała się Górą Oliwną.
Tak jak Jezus, wstępując z tej góry do nieba zostawił uczniom swój testament: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata", tak i uczestnicy ewangelizacji zostali posłani z misją wypełnienia ostatniego nakazu Jezusa.
Każdy mógł wędrować indywidualnie wybranym szlakiem, tak by w samo południe dotrzeć na szczyt i tu uczestniczyć we Mszy św. Na Wielkiej Raczy Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił o. Ryszard Jamruż OFMConv. z Rychwałdu, a wraz z nim liturgię sprawowali: ks. Zdzisław Grochal, ks. Stanisław Lubaszka i ks. Andrzej Woźniak. Po Mszy św. jak zawsze wszyscy modlili się o Boże błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata.
Współorganizatorki spotkania na Wielkiej Raczy
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ze względu na trwającą w Beskidach suszę, zrezygnowano z tradycyjnego ogniska dla uczestników ewangelizacji. W zamian – na szczycie zapłonęły trzy pochodnie, a prawie tysiąc osób złapało się za ręce, utworzyło wielki krąg i puściło „iskierkę”, ściskając sobie dłoń. Następnie wszyscy – od maluchów po seniorów - zostali nagrodzeni słodyczami. Z kolei nagrody w postaci koszulek EwB otrzymali ci, którzy byli co najmniej na dwóch pełnych edycjach EwB.
Wśród nich byli m.in.Natalia i Piotr Olechny - tata i córka z Bielska-Białej. - Od drugiej edycji byliśmy na wszystkich szczytach - mówi Piotr Olechny. - Wszędzie szliśmy swoimi drogami, wydłużając szlak dojścia na górę i powrót do domu. Dziś przyszliśmy na Wielką Raczę przez Przegibek. Bardzo spodobała mi się inicjatywa Ewangelizacji w Beskidach. Cieszę się, że na trasy udało mi się wyciągnąć najmłodszą z trzech córek.
Piotr Olechny z córką Natalią byli na wszystkich szczytach III EwB
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak podkreślają tata i córka, ważny jest dla nich wspólny wysiłek fizyczny, ale i fakt, że wędrówka to znakomita okazja do kilkugodzinnych rozmów, na które w domu brakuje czasu. - Cieszymy się, że te nasze rozmowy łączy Msza św. na szczycie, przeżywana we wspólnocie tylu osób, które myślą podobnie.
- Dzięki ewangelizacji córka zdobyła już niemal małą złotą odznakę GOT - dodaje tato. - I już cieszymy się, że jak Pan Bóg pozwoli, za rok będzie czwarta Ewangelizacja w Beskidach!
Na szlak... prosto z domu!
Spotkanie na Wielkiej Raczy było także finałem wyjątkowych wędrówek Jacka Świderskiego z Istebnej, który na każdą górę wychodził prosto z domu i podobnie wracał!
Jacek Świderski na każdy szczyt przychodził i wracał pieszo... z domu w Istebnej
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Nie byłem tylko na Pilsku - bo szedłem wtedy pieszo na Jasną Górę - i na Babiej Górze. Ale te szczyty "zaliczę" już sobie indywidualnie - opowiada pielgrzym z Istebnej. - Mam chyba najdalej ze wszystkich - a że nie mam autobusów, dzięki którym mógłbym dotrzeć na miejsce zbiórki i wspólnego wyjścia w góry - chodzę z domu. Najdalej miałem na Klimczok. Dziś wystarczyło, że wyszedłem o piątej rano. Z Hrobaczej Łąki wróciłem przed północą - słyszałem już wilki z oddali, to przyśpieszyłem - śmieje się Jacek Świderski. - Może kiedyś Ewangelizacja w Beskidach zagości w moje strony. wtedy będę miał blisko.
Jak mówi, chodzi na spotkania ewangelizacyjne w górach, bo to mu pomaga się pozytywnie doładować. - W niedzielę na Mszę większość ludzi przychodzi z obowiązku. Tu każdy przychodzi, bo chce być. Dobrze jest spotkać tylu fajnych ludzi, którzy mają ten sam cel - mówi Jacek Świderski.
Jerzy Misik (z prawej) zachęcił do EwB Ryszarda Kowla z Jaworzna
Urszula Rogólska /Foto Gość
Dobro jest w ludziach
- Te spotkania pomagają w pokonywaniu trudów codzienności przez cały rok - mówi Ryszard Kowal, który co tydzień w soboty przyjeżdżał w Beskidy z żoną i dziećmi z Jaworzna. - Zachęcił mnie przyjaciel, Jurek Misik z Okrajnika, którego spotkałem w Rychwałdzie na kursie Alfa. On jest obecny na wszystkich szczytach od początku EwB. Dzięki niemu poznajemy Beskidy, wyruszyliśmy wreszcie z domu, w góry! Wędrujemy razem i... zarażamy tą ideą ewangelizacji na szlaku coraz więcej chętnych. Sami chcemy się zmieniać na lepsze. A na dodatek możemy podziwiać piękno przyrody, którą stworzył sam Bóg. Tu nawiązujemy nowe przyjaźnie. Mówi się, że w świecie jest dużo zła. Dzięki EwB widać jak bardzo dużo jest dobra i życzliwości w ludziach.