Wiceminister finansów A. Radziwiłł mówi gosc.pl o plusach udziału w banku AIIB.
Stefan Sękowski: W poniedziałek 50 państw podpisało statut Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB). To poważny bank rozwoju, któremu przewodzą Chińczycy, ma w przyszłości pełnić analogiczną rolę do Banku Światowego (WB). Polska, mimo że zgłosiła akces do banku i ma być jednym z członków-założycieli, nie zrobiła tego. Dlaczego? Wycofujemy się z tego projektu?
Artur Radziwiłł: Absolutnie nie. Po prostu nie chcieliśmy się spieszyć. Negocjacje naszego członkostwa zakończyły się dopiero pod koniec maja, musimy dokładnie przeanalizować wszystkie dokumenty. Chcemy podpisać umowę założycielską Banku jeszcze latem.
Jakieś zapisy budzą Państwa wątpliwości?
Przeciwnie, jesteśmy zadowoleni z wynegocjowanych zapisów. Strona chińska i tymczasowy międzynarodowy sekretariat Banku podeszli bardzo profesjonalnie do tego zadania. Korzystali z pomocy licznych ekspertów, widać, że wzorowali się na rozwiązaniach stosowanych przez Europejski Bank Inwestycyjny, który jest przecież bardzo ważnym źródłem finansowania dla polskiej gospodarki. Uczestnictwo w ceremonii Ministra Szczurka było więc dla strony chińskiej potwierdzeniem naszego pozytywnego stosunku do samego projektu. Ale równocześnie spotkania z chińskim ministrem finansów i sekretarzem generalnym Banku były okazją do wskazania oczekiwań Polski co do korzyści z naszego uczestnictwa.
Jakie? Po co Polska zakłada wspólnie z Chinami nowy bank rozwoju? To może brzmieć dość egzotycznie.
Po pierwsze liczymy na to, że AIIB będzie finansować nowe połączenia kolejowe i morskie między Europą a Chinami - tak zwany „nowy jedwabny szlak”, czy, jak to mówią Chińczycy, „jeden pas, jeden szlak”. Te najważniejsze połączenia handlowe będą przebiegać między innymi właśnie przez Polskę. Jest więc to dla nas wielka okazja na inwestycje i rozbudowę polskiego sektora logistycznego, ale także na wzrost naszego eksportu na ten największy i najszybciej rosnący rynek na świecie. Po drugie, cała Azja to największy na świecie plac budowy. Chcemy, by polskie firmy mogły w większym stopniu uczestniczyć w realizacji tamtejszych inwestycji infrastrukturalnych.
I uczestnictwo w AIIB nam w tym pomoże?
Tak. Po pierwsze, nowo tworzony Bank będzie stosować przejrzyste procedury zamówień publicznych, które zapewnią równe szanse do kontraktów polskim przedsiębiorcom w całej Azji. Dotychczasowy brak takich standardów w wielu krajach regionu był ważną barierą dla bardziej dynamicznej ekspansji polskich firm. Co więcej, Polska będzie mogła tworzyć korzystne ramy dla działalności polskich przedsiębiorców w ramach Banku, bo jako jeden z krajów-założycieli będzie miała wpływ na znaczące decyzje banku, np. nasz człowiek będzie najprawdopodobniej jednym z zastępców dyrektora wykonawczego. I na koniec, w bardziej scentralizowanych krajach regionu, w tym w Chinach, uczestnictwo Polski w Banku polepszy klimat polityczny wokół polskich firm.
To korzyści - a jakie poniesiemy koszty z tytułu przynależności do banku?
W przypadku przystąpienia do AIIB udział Polski wynosiłby 831,8 mln USD, czyli nieco poniżej 1% ogólnego kapitału Banku, ale tylko 1/5 tej kwoty byłaby wpłacana w gotówce, w dodatku w ratach rozłożonych na pięć lat. Pamiętajmy, że te wpłaty nie będą miały wpływu na nasz deficyt budżetowy, ponieważ stanowią inwestycje w zakup udziałów banku, a nie bieżące wydatki budżetu. Zresztą, jako udziałowiec banku, możemy w przyszłości liczyć na dywidendy z zysków trafiające do naszego budżetu. Choć Bank dopiero startuje, to zakładamy, że zyski będą, ponieważ bank ma pożyczać pieniądze poważnym, rentownym podmiotom.
A co ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki? Nie są szczególnie zadowolone z założenia AIIB, przestrzegały chętnych do udziału w przedsięwzięciu. Amerykanie obawiają się, że ten bank może zaszkodzić pozycji Banku Światowego.
Nie patrzmy na budowę AIIB jak na rozgrywkę geopolityczną. Praktycznie wszyscy strategiczni partnerzy USA, m.in. Niemcy, Wielka Brytania, czy Australia, przystąpili do banku jako udziałowcy, kierując się tymi samymi kalkulacjami biznesowymi. Amerykanie to bardzo dobrze rozumieją - z Chinami i Azją trzeba współpracować, bo to już największy i bardzo szybko rosnący region gospodarczy na świecie.
Artur Radziwiłł - ekonomista, wiceminister finansów, ze strony Polski odpowiedzialny za negocjacje dotyczące naszego udziału w AIIB