Spadkobiercy żydowskich marszandów powołujący się na prawo do kolekcji średniowiecznych dzieł sztuki ze zbiorów dynastii królewskiej Welfów złożyli w USA pozew przeciwko państwu niemieckiemu o zwrot wycenianego na 260 mln euro zbioru. Poinformował o tym we wtorek w Berlinie adwokat powodów.
Adwokat Nicholas M. O'Donnell powiedział, że pozew został złożony w sądzie federalnym w Dystrykcie Kolumbii. Jak wyjaśnił, władze RFN odmawiają wydania kolekcji, chociaż należy ona do dzieł sztuki zagrabionych w latach 30. przez nazistów.
Współoskarżonym jest Fundacja Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego, która przechowuje kolekcję Welfów.
Skarb Welfów to kolekcja zabytków z katedry w Brunszwiku. W jego skład wchodzą rękodzieła wykonane między XI a XV wiekiem, m.in. relikwiarz Gertrudy, ewangeliarz Henryka Lwa czy krzyż Welfów.
Cenna kolekcja została kupiona przez żydowskich marszandów od ostatnich potomków rodu Welfów. Nabyli ją - jak twierdzi jeden z adwokatów - w 1929 roku za 7,5 miliona reichsmarek. W 1935 r. na polecenie Hermanna Goeringa skarb nabyły władze III Rzeszy. Autorzy pozwu twierdzą, że poprzedni właściciele ze względu na żydowskie pochodzenie zmuszeni zostali do sprzedaży kolekcji poniżej jej rzeczywistej wartości.
Fundacja Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego, a także tzw. Komisja Limbach uważają natomiast, że nie ma żadnych przesłanek świadczących o wywieraniu presji na żydowskich właścicieli. Komisja mediacyjna pod przewodnictwem byłej prezes Trybunału Konstytucyjnego Jutty Limbach przyznała w 2014 roku rację niemieckiej fundacji.
Krewni dawnych właścicieli uznali pracę komisji za "mydlenie oczu". Jak zaznaczyli, w 2014 roku doznali takiej samej dyskryminacji, jak ich przodkowie w czasach nazizmu.
Prezes Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego Hermann Parzinger wyraził zdziwienie złożeniem pozwu. Wyraził nadzieję, że długoletnie badania naukowe nad kolekcją przekonają także amerykański sąd, "jeśli w ogóle jest właściwy dla tej sprawy".