Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.
Ludzie często wyobrażają sobie czyściec jako miejsce kary za grzechy na zasadzie „oko za oko, ząb za ząb”, czyli „2 kilo nagrzeszyłeś, to teraz należą ci się 2 kilogramy kaźni”. Lepiej byłoby spojrzeć na czyściec z zupełnie innej perspektywy. Wyobraźmy sobie seryjnego mordercę, który nawraca się tuż przed śmiercią. Oczywiście jego grzechy zostają przebaczone i ma prawo być zbawionym. Ale czy w momencie śmierci i doznania łaski przebaczenia, odkrycia miłości Boga, zbawienia, nie pojawi się w sercu owego mordercy żal nad własnym zmarnowanym życiem, nad krzywdami, jakie wyrządził ludziom? Czy widok wciąż trwających na ziemi skutków jego grzechów nie wywoła w jego sercu cierpienia? Czy może on po prostu zacząć cieszyć się zbawieniem, patrząc na cierpienia, jakie pozostawił na ziemi? A jeśli do tego zobaczy, jak mogłoby być, gdyby żył inaczej? Myślę, że to wszystko będzie dla owego mordercy ciężkim doświadczeniem. Świadomość, ile rzeczy zrobiło się źle i że nie da się już cofnąć czasu... Czyściec jest właśnie owym oczyszczeniem, przetopieniem serca grzesznika na serce święte.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.