W Bieruniu Starym powstało pierwsze w Polsce sanktuarium św. Walentego.
Pani Maria kościółek św. Walentego widzi codziennie z okna swojego domu. Tam razem ze swoim narzeczonym wzięła ślub, tam za mąż wyszła ich córka. - Ten kościółek ma coś w sobie, bez tydzień Msza jest o 8.00 a w niedzielę o 8.30 - mówi. Wspomina też znanego w całym miasteczku ks. Jana Trochę, który w XX w. w Bieruniu miał rozszerzyć kult św. Walentego.
"Walencinek", kościółek mający blisko 400 lat w piątek, w przeddzień wspomnienia św. Walentego, stał się sanktuarium. Ustanowił je abp Wiktor Skworc. Wcześniej niemal całe miasto, którego patronem także jest św. Walenty, zgromadziło się w kościele parafialnym św. Bartłomieja na Mszy św. pod przewodnictwem metropolity katowickiego.
Po Eucharystii wierni w przemarszu z orkiestrą przeszli pod pomnik św. Walentego, gdzie złożyli kwiaty, a następnie - do kościółka jemu poświęconemu. Tam nastąpił najważniejszy moment piątkowego wieczoru: podniesienie kościółka do rangi sanktuarium świętego od chorych i zakochanych.
Wcześniej w czasie homilii abp Skworc pokrótce przypominał historię kościółka; czas kiedy po dwukrotnym pożarze parafialnego kościoła służył mieszkańcom Bierunia za główną świątynię, i czas kiedy sam stanął w płomieniach. W przypadku "Walencinka" przyczyną pierwszego pożaru było wadliwe doprowadzenie prądu; drugiego - podpalenie.
- Paradoksalnie możemy powiedzieć, że ogień przywracał życie "Walencinkowi", jak Duch Święty człowiekowi przyjmującemu Jego dary - mówił metropolita, wyjaśniając, że dramatyczne dzieje Bierunia pozwoliły w pamięci zachować zarówno świątynię, jak i jej patrona.
- Ileż mogłyby powiedzieć ściany tej zabytkowej, aczkolwiek ciągle żywej świątyni. Iluż modlitw głośnych i cichych się nasłuchały? Jak mocno nasiąknęły śpiewem psalmów i pieśni? Niewielka przestrzeń stawała się powiernikiem radości i smutków, nadziei i trosk. Całego losu człowieka i parafii, składanego w ręce Boga na ołtarzu w Eucharystii przez wstawiennictwo św. Walentego - mówił.
- Dziś ten kościół staje się sanktuarium. Miejscem, do którego się pielgrzymuje. Byłoby jednak zaprzeczeniem idei miejsca świętego, gdyby odchodzący z tego sanktuarium ludzie nie zabierali ze sobą ziarna słowa, by wsiewać je w gleby swoich małych światów, w glebę swojego serca - mówił dodając, że sanktuarium nie może być tylko "punktem dojścia".
Po Mszy wierni procesyjnie przeszli do kościółka św. Walentego Joanna JUroszek /Foto Gość Metropolita wyjaśniał, że ma być ono "miejscem wyjścia ku nowej, bardziej Bożej rzeczywistości", "nawróceniem", "początkiem głoszenia radości wiary" oraz źródłem przemiany serc, rodzin, społeczeństwa.
Abp Wiktor Skworc wyraził także nadzieję, że sanktuarium św. Walentego będzie miejscem, do którego przychodzić będą narzeczeni i małżonkowie, po to, by uczyć się prawdziwej miłości, której źródłem jest Bóg.
- Może dziś wobec obcych nam kulturowo i obyczajowo zjawisk i tendencji taki punkt na mapie archidiecezji katowickiej, jak kościół św. Walentego jest szczególnie potrzebny? Może po to został zachowany przez Bożą opatrzność aż po nasze dni, aby dzisiaj był znakiem i drogowskazem dla młodego pokolenia? - pytał.
Kustoszem sanktuarium jest proboszcz parafii w Bieruniu. Obecnie funkcję tę pełni ks. Janusz Kwapiszewski.
Św. Walenty był rzymskim kapłanem, a według niektórych źródeł - biskupem Terni, żyjącym w III wieku. Zginął z ręki kata w rzymskim więzieniu podczas prześladowania chrześcijan w 269 roku.
Od wieków czczony jest jako patron chorych. Współcześnie częściej mówi się o nim jako o patronie narzeczonych i zakochanych.
Jutro kolejny dzień uroczystości. Więcej o sanktuarium św. Walentego w najnowszym "Gościu Katowickim" (nr 7/2015), tutaj oraz w Radiu eM.