John Godson komentuje dla Gosc.pl swoje przejście do klubu PSL.
Wojciech Teister: Skąd decyzja o wstąpieniu w szeregi Polskiego Stronnictwa Ludowego?
John Godson: Otrzymałem zaproszenie do przyłączenia się do Klubu PSL. Po rozmowach, a w szczególności po analizie ich podejścia do spraw sumienia, podjąłem decyzję o przyłączeniu się do Klubu. Nadal pozostaję jednak posłem bezpartyjnym. Podoba mi się, że PSL stara się być partią zdroworozsądkową i otwartą na różne nurty.
Czy nie budzi Pana zastrzeżeń nadzwyczaj wysoki wynik ludowców w poprzednich wyborach samorządowych?
Nie. Myślę, że jest on w pełni zasłużony. Pracowało nad tym kilkanaście tysięcy samorządowców, a szczególnie liderzy, którzy wykonali gigantyczną pracę wychodząc do zwykłych ludzi. Ale także wydaje mi się, że otrzymali premię za pierwsze miejsce w książeczce do głosowania.
Poseł Waszczykowski z PiS stwierdził, że życzy Panu powodzenia na dalszej drodze politycznej, jednak żałuje, że ze swoimi poglądami w sprawach etycznych nie chciał Pan wstąpić do PiS. Czy rozważał Pan taką możliwość?
W 2001 r chciałem wstąpić do PiS, ale moje podanie nie zostało rozważone. Dziś współpracowałbym z PiSem w ramach partii Polska Razem, ale zostałem z niej wyrzucony. Obecnie wydaje mi się, że jestem w najbardziej optymalnym z mojego punktu widzenia klubie.
Jak wyobraża Pan sobie współpracę w ramach klubu PSL z przyjętymi do ludowców uciekinierami z Twojego Ruchu Janusza Palikota?
Uważam, że możemy się różnić, ale powinnyśmy się szanować. Różnica poglądów jest naturalna w polityce czy w ogóle w życiu. Ale szanuję oponentów czy osoby o innych poglądach. A poza tym w PSL nie ma dyscypliny w sprawach sumienia i nie ma sankcji czy dyskryminacji za to, że ktoś głosował zgodnie ze swoim sumieniem. Dla mnie to jest wartość, którą cenię.