Teolog, bioetyk, vloger, a także organizator i dyrektor puckiego hospicjum, u którego zdiagnozowano glejaka mózgu - mowa o ks. Janie Kaczkowskim, który 18 stycznia spotkał się z mieszkańcami Zielonej Góry.
Kapłan 18 stycznia przez cały dzień głosił kazania na Mszach św. w parafii pw. św. Alberta Chmielowskiego w Zielonej Górze. – Trzeba się kochać, przytulać i być blisko. Uwielbiam porównywać bliskość do mięśnia, który musimy ćwiczyć w codzienności. Przyjdą w naszym życiu jakieś tragedie i dramatyczne sytuacje, które będą sprawdzianem naszej bliskości. Wtedy będziemy musieli zrobić wszystko, aby nasza rodzina nie rozpadła się jak kryształowy wazon na tysiące kawałków. Będzie źle, popłyną państwu łzy, ale będziecie ściśnięci takim silnym gorsetem mięśniowym z miłości i w sposób niemalże automatyczny wpadniecie sobie w ramiona – mówił gość.
Apelował do rodzin, aby nigdy nie oszukiwały się i nie ukrywały przed sobą trudnych spraw i problemów. – Zwłaszcza wtedy, kiedy przychodzi nowotwór, należy o tym po prostu rozmawiać. My, chorzy, wcale nie potrzebujemy często takiego niemądrego pocieszactwa typu: „Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze”. Oczywiście, trudno powiedzieć komuś: „Będzie źle”. Czego potrzebujemy, kiedy jest nam źle? Powiedzenia: „Nie bój się!”, „Jestem przy tobie”, „Kocham cię”, „Ja ciebie nie zostawię”. To daje takie bezpieczeństwo, że możemy się wypłakać i zaufać. Błagam, rozmawiajcie! Nie ma nic gorszego niż kłamstwo w takich trudnych sytuacjach – apelował.
Tego dnia wieczorem ks. Kaczkowski spotkał się także z mieszkańcami Zielonej Góry w kawiarni „Pod Aniołami” przy parafii pw. św. Józefa, gdzie działa także hospicjum. Podczas spotkania poruszył m.in. etyczną kwestię prawdy przy łóżku chorego. – Praktycznie zapytamy: „Mówić czy nie mówić?”. Jeśli mówić, to kiedy mówić, jak mówić i po co mówić. Zdania są rozbieżne. Otóż, oczywiście mówić, ale mówić sensownie. Wszystko się da, jeśli tego drugiego człowieka traktuje się podmiotowo. Przekazywanie prawdy nie jest sztuką dla sztuki. To nie jest wbijanie komuś prawdy do głowy, zwłaszcza wtedy, kiedy on nie chce. Przekazywanie prawdy jest procesem. Chodzi o to, aby pozwolić człowiekowi umierającemu zachować godność – mówił ks. Kaczkowski.