Po miesiącach opóźnień Senat USA ma we wtorek opublikować streszczenie swego raportu na temat brutalnych przesłuchań, które CIA prowadziła w tajnych ośrodkach za czasów prezydenta George'a W. Busha - potwierdził w poniedziałek Biały Dom.
Rzecznik Białego Domu Josh Earnest powiedział dziennikarzom, że Biały Dom został poinformowany przez komisję wywiadu USA o zamiarze opublikowania raportu we wtorek. Jak dodał, administracja od miesięcy się na to przygotowywała i podjęto dodatkowe środki bezpieczeństwa w amerykańskich ambasadach i innych placówkach zagranicznych.
"Nasze źródła mówią nam, że streszczenie raportu, jakie zostanie opublikowane, nie będzie zawierać nazw żadnych państw" - powiedział PAP w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego prawnik John Sifton z organizacji Human Rights Watch (HRW), która jako pierwsza pisała już w 2005 roku, że tajne więzienia Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) znajdowały się w Polsce i Rumunii. Niemniej, jak dodał, HRW oraz inne organizacje od lat badające tę sprawę najprawdopodobniej będą w stanie stwierdzić, w której części raportu pod zakodowaną nazwą "A" czy "B" mowa będzie o tym czy innym kraju.
Także dziennik "Washington Post", który od lat z bliska śledzi tę sprawę, zapowiadał, że takie szczegółowe informacje jak lokalizacja więzień CIA oraz nazwiska agentów, którzy prowadzili przesłuchania, pozostaną ze względów bezpieczeństwa utajnione.
Chodzi o przyjęty w grudniu 2012 roku kontrowersyjny, liczący ponad 6,2 tys. stron raport Senatu na temat programu tzw. wzmocnionych technik przesłuchań, jak podtapianie (waterboarding) czy pozbawianie snu. CIA prowadziła ten program w tajnych ośrodkach za granicą utworzonych w ramach walki z terroryzmem po zamachach z 11 września 2001 r., za prezydentury George'a W. Busha. Według przecieków prasowych w raporcie senatorowie zarzucają CIA, że przez lata wprowadzała w błąd administrację USA, Kongres i opinię publiczną, ukrywając prawdę o brutalnych metodach przesłuchiwania więźniów, a także ich niewielkiej skuteczności.
Szefowa senackiej komisji ds. wywiadu Dianne Feinstein już kilka dni temu zapowiedziała, że raport zostanie opublikowany w tym tygodniu. Ale potem sekretarz stanu John Kerry zwrócił się do senatorów, by rozważyli swą decyzję, sugerując, że nie jest to najlepszy czas na publikowanie takiego kontrowersyjnego dokumentu. Biały Dom zapewnił jednocześnie, że prezydent Barack Obama jest zwolennikiem ujawnienia streszczenia raportu.
Demokraci w Senacie nie zgadzają się na dalsze opóźnienia, gdyż obawiają się, że jeśli nie uda się opublikować dokumentu do końca roku, to później Republikanie, po przejęciu kontroli nad Senatem w wyniku wygranej w jesiennych wyborach, mogą zupełnie to zablokować. Republikanie od początku byli przeciwni powstaniu raportu, nie uczestniczyli w pracach nad nim i większość z nich głosowała przeciwko, gdy w kwietniu br. senacka komisja opowiedziała się w głosowaniu za odtajnieniem liczącego 481 stron streszczenia oraz wniosków raportu.
Opóźnienie publikacji tego streszczenia wynikało głównie ze sporów między senatorami komisji wywiadu a przywództwem CIA. Dopiero w ostatnich dniach senatorowie porozumieli się z Białym Domem w sprawie ostatnich zmian redakcyjnych, których wprowadzenia domagała się CIA, by zapewnić, że odtajnienie i udostępnienie opinii publicznej dokumentu odbędzie się bez szkody dla bezpieczeństwa narodowego. Szefowie CIA zażądali nawet usunięcia pseudonimów opisywanych w raporcie agentów, którzy brali udział w brutalnych przesłuchaniach, tak by wykluczyć, że mogliby zostać zidentyfikowani.
Obama na konferencji prasowej w sierpniu przyznał, że torturowanie przez CIA podejrzanych o terroryzm było błędem. "Robiliśmy rzeczy, które były niezgodne z naszymi wartościami. Torturowaliśmy niektórych ludzi" - powiedział Obama. Prezydent starał się jednak usprawiedliwić działania CIA, mówiąc, że błędy wynikały z ogromnej presji, jaką odczuwały służby, starając się zapobiec kolejnemu atakowi terrorystycznemu.
Natychmiast po objęciu urzędu prezydenta USA w 2009 roku Obama przerwał kontrowersyjny program CIA. Nikt jednak nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za jego funkcjonowanie.