Kanclerz Angela Merkel w poniedziałek w Bundestagu oskarżyła Rosję o naruszenie fundamentów powojennego porządku w Europie. Zapowiedziała dalsze sankcje. Zapewniła kraje bałtyckie i Polskę, że Berlin będzie przestrzegał zobowiązań wobec sojuszników z NATO.
"Co dzieje się na Ukrainie? Rosja podejmuje próbę przesunięcia istniejących granic, grożąc przemocą lub wręcz stosując przemoc" - mówiła Merkel w wygłoszonym w parlamencie oświadczeniu rządowym. Terytorialna integralność suwerennego kraju została pogwałcona przez niezgodną z prawem międzynarodowym aneksję Krymu - zaznaczyła niemiecka kanclerz.
Rosja "narusza fundament naszego powojennego porządku" - oceniła Merkel. Jak dodała, ostatnie doniesienia o wtargnięciu rosyjskich żołnierzy na terytorium Ukrainy zaostrzają dramatyzm sytuacji. Merkel podkreśliła, że "staje się coraz bardziej oczywiste, że od początku chodziło nie o konflikt wewnętrzny, lecz o konflikt między Rosją a Ukrainą".
Złamanie prawa międzynarodowego nie może pozostać bezkarne - powiedziała szefowa niemieckiego rządu, przypominając o nowych sankcjach, omawianych w sobotę na szczycie UE.
Merkel przyznała, że polityka Rosji wywołała niepokój wśród partnerów z NATO - Polski i krajów bałtyckich.
"Uznajemy nasze zobowiązania sojusznicze. Art. 5 traktatu NATO obowiązuje wszystkich" - oświadczyła Merkel. Zapowiedziała, że podczas szczytu NATO podjęte zostaną decyzje wzmacniające zdolność Sojuszu do szybkiego reagowania. Dla Niemców ważne jest, by zachować umowę NATO-Rosja z 1997 roku - zastrzegła. Ten dokument stanowi, że bezpieczeństwo możliwe jest nie przez konfrontację, lecz przez współdziałanie - wyjaśniła kanclerz.
Merkel nie zajęła stanowiska wobec postulatów dostarczenia broni Ukrainie. Natomiast szef klubu parlamentarnego współrządzącej w Niemczech SPD Thomas Oppermann powiedział, że pomoc wojskowa dla Ukrainy byłaby "niewłaściwą drogą".