"Początkowo wahałam się, stojąc przed nieznanym, lecz kiedy zastanowiłam się nad potrzebami mojego biednego narodu i dostrzegłam w tym dla mnie wolę Bożą, zdecydowałam się iść za głosem Boga i okazać gotowość na wszelkie ofiary, jakich wymagać będzie."
"Początkowo wahałam się, stojąc przed nieznanym, lecz kiedy zastanowiłam się nad potrzebami mojego biednego narodu i dostrzegłam w tym dla mnie wolę Bożą, zdecydowałam się iść za głosem Boga i okazać gotowość na wszelkie ofiary, jakich wymagać będzie." To nie są oczywiście słowa Maryi, ale wydają się całkiem dobrze opisywać rozterki Jej duszy, w momencie wspominanego dzisiaj uroczyście w Kościele Zwiastowania Pańskiego. Wiemy, że Maryja odpowiedziała Bogu "Tak!" i stała się Matką Bożą i naszą. A jaki owoc przyniosły przywołane przeze mnie na wstępie słowa i kto jest ich autorem? Zapisała je bł. Jozafata Michalina Hordaszewska, gdy po latach opisywała to, co wydarzyło się w 1892 roku, w bazyliańskim kościele św. Onufrego we Lwowie. To wtedy właśnie siostra Jozafata, która od 3 lat była już we wspólnocie bazylianek, za radą swojego spowiednika i duchowego kierownika przyjmowała habit zupełnie nowego zgromadzenia Służebnic Niepokalanej Panny Maryi. Była jego założycielką i przez kolejne 27 lat - aż do swojej śmierci – przełożoną. Było to pierwsze na Kresach, a później na Ukrainie, rdzenne, czynne, żeńskie zgromadzenie obrządku bizantyjsko-ukraińskiego, czyli greckokatolickiego, które miało służyć chorym i ubogim po wsiach, jednocześnie ucząc i zachęcając lud do służenia Bogu. Gdy bł. Jozafata Michalina Hordaszewska umierała w 1919 roku, jej zgromadzenie rozrosło się do 600 sióstr. Reżim komunistyczny zamknął oczywiście wszystkie domy i uwięził wiele zakonnic, ale nie zdołał wymazać "tak!" powiedzianego Bogu przez dzisiejszą patronkę. Dlatego po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości siostry wróciły, by pomóc odbudować życie religijne w kraju.