Wykład bp. Sławomira Odera zainaugurował Dni Kultury Chrześcijańskiej w Gliwicach.
Tegoroczna szósta edycja odbywa się pod hasłem „Godność osoby - od Prymasa Tysiąclecia do Papieża Polaka”. Biskup gliwicki, a zarazem postulator procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego św. Jana Pawła II, na wstępie zaznaczył, że tę łaskę pochylenia się nad jego osobą traktuje jako wieki dar, ale też zobowiązanie. W wykładzie podzielił się różnymi faktami, do których dotarł podczas tych prac.
- Wskazują one na jeden zasadniczy element tej relacji, bardzo ważny, fundamentalny i z całą pewnością o charakterze uniwersalnym. Jest to lojalność. Wartość, której dzisiaj trzeba wręcz szukać ze świecą - zauważył bp Oder.
W programie była projekcja filmu „Prorok” w reżyserii Michała Kondrata. Mira Fiutak /Foto GośćPrzypomniał słowa Jana Pawła II wypowiedziane do prymasa na rozpoczęcie pontyfikatu: „Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, gdyby nie było twojej wiary nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, twojej heroicznej nadziei, twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła”.
- Wbrew temu, co próbowały insynuować PRL-owskie służby bezpieczeństwa, stosunek młodego Karola Wojtyły do kard. Wyszyńskiego zawsze naznaczony był szacunkiem, uznaniem jego prymatu i gotowością lojalnej współpracy - podkreślił.
Bp Oder przypomniał, że prymas, przedstawiając kandydatów na nowego arcybiskupa krakowskiego, nie wskazał Wojtyły, a ci których zaproponował, byli nie do zaakceptowania przez władze. I to one zasugerowały jego kandydaturę, bo jak wynika z dokumentów IPN był on, w przeciwieństwie do kard. Wyszyńskiego postrzegany przez nie jako człowiek dialogu i kompromisu.
- Prawdopodobnie był on asem trzymanym przez prymasa w rękawie. Ten, który był rzeczywiście jego kandydatem, został niejako wymuszony przez władze i w ten sposób otworzyła się możliwość jego nominacji - zauważył bp Oder.
W 1967 r. abp Karol Wojtyła zostaje kardynałem i drugą po prymasie osobistością Kościoła w Polsce. Jak podkreśla bp Oder, nie było rywalizacji, choć były różnice. - Chociaż w Rzymie podczas dyskusji soborowej ich głosy brzmiały różnie, po powrocie do Polski przedstawiali pełną jednomyślność - zauważa.
Władze starały się ich poróżnić. Z raportu SB wynika, że Wojtyła był postrzegany jako jeden z nielicznych intelektualistów w episkopacie, godzący katolicyzm ludowy z intelektualnym; podkreślano, że nie angażuje się otwarcie w działalność przeciw władzom, a polityka nie leży w sferze jego zainteresowań, a także brakuje mu zdolności organizacyjnych i cech przywódczych. Stąd w działaniach operacyjnych miał być faworyzowany, przy jednoczesnej wrogości wobec kard. Wyszyńskiego.